Aktualności

Jarosław Miś: Potrafimy grać w piłkę

Piłkarski Falubaz pokonał na stadionie przy ulicy Sulechowskiej Formację Port 2000 Mostki i awansował do finału Pucharu Polski, w którym zmierzy się ze Stilonem Gorzów Wlkp. Po zakończeniu dzisiejszego spotkania rozmawialiśmy z trenerem Jarosławem Misiem.

 

Panie trenerze, na gorąco - pokonujemy Formację i awansujemy do finału Pucharu Polski. Wrażenia?

Mecz zrealizowaliśmy wzorowo jeśli chodzi o dyscyplinę taktyczną, aczkolwiek myślę, że druga połowa w naszym wykonaniu była lepsza, ponieważ w przerwie wypunktowaliśmy sobie kilka uwag. W pierwszej połowie popełnialiśmy błędy, zwłaszcza w końcówce, jeśli chodzi o decyzyjność. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeśli zachowamy zero z tyłu, nie popełnimy błędów, to na pewno się coś trafi. W pierwszej odsłonie kilka razy wróciliśmy z dalekiej podróży. Mieliśmy dziś też wymuszone zmiany, bo Mariusz Kaczmarczyk narzekał na uraz i wszedł za niego Piotrek Andrzejczak, takie też było założenie. Strzał Karola Harasia? Włożył takie „widły”, że w lidze mogłyby się pokusić do gola kolejki. Później trafił jeszcze „Siwy”, dołożył słupek, tak że było już wesoło. Myślę, że w drugiej połowie Port nie miał już argumentów, żeby nad podgonić.

Z perspektywy trybun wyglądało to trochę tak, jakbyście w pierwszej połowie przeczekali Formację, natomiast w drugiej pokazaliście na co was naprawdę stać. Pod kątem zrealizowanych zadań taktycznych druga odsłona to na pewno czołówka, jeśli chodzi o grę na wiosnę.

To świadczy, że potrafimy grać w piłkę, natomiast defensywa bardziej nam leży niż gra pozycyjna, dlatego być może taki był efekt. Dziś mieliśmy też bardzo ubogą ławkę. To też powodowało, że przeczekanie było tak naprawdę naszym obowiązkiem. Nie mieliśmy w odwodzie żadnych obrońców, dlatego standardowo Piotrek Piwowarski musiał nam łatać dziury, występując na lewej obronie. Wejście Piotrka Andrzejczaka na pewno nam pomogło w aspekcie ofensywnym, zwłaszcza w podaniach i utrzymaniu gry.  

Wiele zmieniło wejście Piotrka Andrzejczaka, który oprócz poukładania gry z przodu dołożył niezwykle ważną bramkę.

Standardowo. Tak ma właśnie robić - wchodzić i dokładać. Wchodzi w drugiej połowie i strzela bramki. Troszeczkę gorzej to wygląda, jak gra od pierwszej minuty (śmiech).

Oglądał pan wczoraj mecz drugiego zespołu ze Stilonem Gorzów Wielkopolski?

Oglądałem.

Jak pan się zapatruje na ten finał?

Na pewno będzie ciekawy. Dawno takiego nie było. Pamiętam jeszcze z czasów Lechii, kiedy mieliśmy też dwie drużyny. Drugi zespół wygrał tutaj ze Stilonem w półfinale, natomiast pierwszy przegrał z Dozametem Nowa Sól. W finale pokonaliśmy drugim zespołem Nową Sól. Myślę, że Stilon jest w naszym zasięgu.