Aktualności

Marek Cieślak: Rewanż potraktujemy bardzo poważnie

Sześć punktów, to zaliczka Falubazu Zielona Góra przed rewanżowym meczem o brązowe medale PGE Ekstraligi. Trener naszej drużyny po spotkaniu w Poznaniu czuł pewien niedosyt, ponieważ w pewnym momencie Falubaz prowadził nawet szesnastoma oczkami. Marek Cieślak odniósł się także do całego sezonu 2016.

Przed meczem ten wynik wziąłbym w ciemno, ale po meczu czuję trochę niedosyt, ponieważ ta 12-punktowa przewaga powinna się utrzymać. Z drugiej strony, co by to były za zawody w Zielonej Górze za tydzień. Teraz mamy sytuację otwartą i musimy się przygotować na normalny mecz. My potrzebujemy wprawdzie 42 punktów, aby zdobyć brąz, ale musimy ten mecz potraktować bardzo poważnie - powiedział Marek Cieślak.

Wysokie prowadzenie Falubazu stopniało w ostatnich trzech biegach, które wrocławianie wygrali 14:4. Zdaniem trenera było to efektem rozluźnienia wśród zawodników.
To był efekt wysokiego prowadzenia. Za lekko nam szło i trochę nam się zawodnicy uśpili. Prowadziliśmy już szesnastoma punktami i zapanował zbyt duży spokój w naszych szeregach. Powtórzyła się historia z meczu ligowego, gdzie prowadziliśmy wyraźnie, a ostatecznie wygraliśmy dwoma punktami. Takie wysokie prowadzenie od początku nie zawsze więc jest korzystne. Tu analogicznie można odnieść się do meczu półfinałowego. Po trzech biegach mieliśmy przewagę dziesięciu punktów, a wiadomo jak to się skończyło. Ogólnie pojechaliśmy dziś dobrze. Wygrana na wyjeździe sześcioma punktami to dobry wynik
- zaznaczył szkoleniowiec.

Poznański tor nie sprzyjał wczoraj walce i w większości przypadków o końcowej punktacji decydował start i rozegranie pierwszego łuku.
To była twarda walka o punkty, a jedzie się tak jak pozwalają na to warunki. Dla wszystkich zawodników nie jest to do końca korzystne, kiedy nie można się ścigać. O wszystkim decyduje start i pierwszy łuk. Później walka się kończy. Wszyscy żądają jednak wyniku. My odjechaliśmy w tym roku wiele pięknych spotkań, ale niedosyt pozostał. Mnie osobiście ten sezon cieszy. Wszędzie stworzyliśmy świetne widowiska. Przegrywaliśmy, odrabialiśmy, nie zawsze się udawało, ale były to piękne widowiska
.

Marek Cieślak został także zapytano o przemyślenia po przegrany dwumeczu półfinałowym z Apatorem Toruń.
Człowiek jest piorunochronem. W takich sytuacjach wygrywają wszyscy, a przegrywa tylko jeden. Ja jestem wiele lat w tym fachu trenerski i przeżyłem już wszystko. Mistrzostwa Świata, Polski, awanse i spadki. Wiadomo, że człowiek po takim niefortunnym finale musi to odchorować. Z drugiej strony to też ma swoje plusy, bo szuka się przyczyny tej porażki i jest okazja do rewanżu. To jest sport. Nawet Mike Tyson przegrał, kiedy przyszedł konkretny moment. Sport jest okrutny i nie można zawczasu zakładać sobie złotych medali czy koron. Z drugiej strony piękne jest to, że zawsze jest okazja do rewanżu. To samo miałem w kadrze. Raz zdobywaliśmy Puchar Świata, później nie byliśmy nawet w finale. Tak samo jest w lidze. Klub zielonogórski obchodzi siedemdziesięciolecie, a Mistrzem Polski był tylko siedem razy. To znaczy, że aż sześćdziesiąt trzy razy nie był najlepszy. Mnie poza medalami cieszy też sport. Jeśli przegramy po ładnym meczu i zaciętej walce, to nie ma tragedii. Jeśli przejdziemy koło meczu i wysoko przegramy to wtedy można mieć pretensje. Jeśli wszyscy zawodnicy dali z siebie wszystko to nie można mieć o nic pretensji. Ktoś musiał wygrać i tak to jest. Gdyby jedna drużyna ciągle wygrywała to musielibyśmy to wszystko rozwiązać
- przyznał Cieślak.

Na koniec trener Falubazu został poproszony o komentarz do słów Zdzisława Tymczyszyna, który przyznał, że nie wyobraża sobie, aby doszło do zmiany na funkcji trenera Falubazu.
Ja również sobie nie wyobrażam, bo mam ważną umowę. Ja nie lubię łamać słowa. Oczywiście każdą umowę można zmienić, ale ja nie widzę powodów, aby tak się stało. Na razie nie mamy o czym mówić, tylko trzeba zająć się budową składu na przyszły rok
- zakończył szkoleniowiec.

Zobacz także: Zdzisław Tymczyszyn: Cieszyłbym się, gdyby skład został bez zmian