
- Jestem zadowolony z faktu, że wybrałem Zieloną Górę. Dobrze się tu odnajduję. Mam świetny kontakt i wsparcie od osób z klubu. Sezon 2025 zdecydowanie był moim najlepszym w dotychczasowej karierze. Szkoda, że nie przełożyło się to na końcowy wynik drużyny i walkę o medale - powiedział Damian Ratajczak, jeden z liderów Stelmet Falubazu Zielona Góra w zakończonym sezonie.
Damian, czy sezon 2025 był Twoim najlepszym w dotychczasowej karierze?
Rzeczywiście, to był mój najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Pokazuje to średnia, moje zdobyte punkty, postawa na torze. Na pewno to mój najbardziej udany na razie sezon.
Co miało na to największy wpływ?
Stoi za tym sztab osób, bo w żużlu samemu ciężko coś osiągnąć. To mój team, który trochę się zmienił w tym sezonie, rodzice, którzy pozwolili mi rozwijać tę pasję, sponsorzy, moja dziewczyna, sztab szkoleniowy w Zielonej Górze. Jest naprawdę sporo osób, którym zawdzięczam mocne wsparcie.
Cofnijmy się do grudnia 2024 roku. Wtedy oficjalnie zostałeś naszym zawodnikiem. Jak ten ruch ocenisz z perspektywy czasu, który spędziłeś w Zielonej Górze?
To był odpowiedni ruch w mojej karierze. Cieszę się, że wybrałem drużynę Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Dobrze się tutaj odnajduję. Mam dobry kontakt z Piotrem Protasiewiczem i ze wszystkimi osobami w klubie. A kibice na stadionie tworzą super atmosferę. Naprawdę jestem zadowolony i podekscytowany tym sezonem.
Coś Cię zaskoczyło w Zielonej Górze?
Na pewno kibice! Zawsze było o nich głośno. Nawet, jak jeszcze nie jeździłem na żużlu, to sporo o nich słyszałem. Atmosfera tutaj jest niepowtarzalna. Można porównać kibiców z Zielonej Góry do tych piłkarskich. To też pomaga, niesie i motywuje zawodników, do tego, aby na torze dawali z siebie wszystko.
Czy spodziewałeś się, że już w debiutanckim roku w Stelmet Falubazie Zielona Góra zostaniesz jednym z liderów zespołu?
Ciężko powiedzieć, czy się spodziewałem, czy nie. Na pewno starałem się w każdym meczu jeździć jak najlepiej potrafię. Cieszę się, że mogłem tak ważne punkty dowozić dla drużyny. Po to pracujemy jako sportowcy, by stawać się coraz lepsi. To mój cel na przyszłość, by kiedyś stać się liderem z prawdziwego zdarzenia, ale jeszcze daleka droga przede mną
Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w tym sezonie – sprzęt, presja, a może coś innego?
Na pewno przed tym sezonem było sporo niewiadomych, bo mój team się zmienił na bardzo młody. Mój brat Oskar jest ze mną od początku, a Grzesiu to kolega z technikum. Jeszcze w podstawówce kojarzyliśmy się z zawodów sportowych, a kumplujemy się od 15. roku życia. Wcześniej był ze mną doświadczony mechanik Mariusz Szmańda, który mnie bardzo wiele nauczył na temat żużla i mechaniki sprzętu. Dużo mu zawdzięczam, szczególnie to, że zdobyłem dzięki niemu sporą wiedzę. Zmiana klubu i takie wyjście ze strefy komfortu to też sprawiło, że jeżdżę lepiej.
Drużynowo zakończyliśmy sezon na piątym miejscu, choć apetyty wszystkich z pewnością były większe. Co Twoim zdaniem zadecydowało o braku awansu do fazy play-off?
Początek mieliśmy słaby i to zadecydowało, że nie awansowaliśmy do fazy play - off. Mieliśmy też inne problemy w połowie sezonu - mój upadek na próbie toru, kontuzja Przemka Pawlickiego, Oskara Hurysza, Rasmus Jensen też się nabawił kontuzji. Nie spełniliśmy założeń z zimy, choć niektórzy zawodnicy mogą być zadowoleni ze swoich wyników. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli powalczyć o medal.
Indywidualnie też czujesz pewien niedosyt, prawda?
W zawodach indywidualnych nie spełniłem swoich oczekiwań. Biorę pod uwagę Srebrny Kask, brak awansu do SGP 2, Mistrzostw Świata Juniorów oraz Mistrzostwa Polski Juniorów. Tutaj też jest pole do poprawy. Czuję, że mogło być lepiej. Niestety, pojechałem słabo. Ale taki też jest żużel, że nie zawsze jest kolorowo, fajnie i przyjemnie. Takie zawody także są potrzebne, by wyciągać wnioski i stawać się lepszym zawodnikiem i człowiekiem.
Który mecz szczególnie chciałbyś rozegrać jeszcze raz – lepiej lub inaczej?
Pierwsze trzy mecze bym powtórzył ze względu na moją słabszą dyspozycję. Może też mecz w Gorzowie i wtedy podjąłbym inne decyzje sprzętowe przed moim trzecim wyścigiem
Które zawody lub bieg z sezonu 2025 będziesz najbardziej wspominał?
Derby Ziemi Lubuskiej na stadionie w Zielonej Górze najbardziej zostaną w pamięci. Bardzo czekałem na ten mecz, na tę atmosferę. Wygrany mecz i dobry
Wielokrotnie w pomeczowych wywiadach, nawet po bardzo dobrych meczach mówiłeś, że pewne aspekty musisz zmienić, że nie jesteś w pełni zadowolony. Skąd u Ciebie takie nastawienie?
Jestem przeambitny i zawsze nawet po lepszych meczach, z dwucyfrową zdobyczą widziałem pole do poprawy. To też napędza mnie jako sportowca, by cały czas lepiej startować, lepiej jechać na dystansie i podejmować mądrzejsze decyzje i ryzyko. Może zdarzyć się tak, że do końca kariery nie będę w stu procentach zadowolony z siebie pomimo bardzo dobrych wyników. To pozwala mi cały czas zachowywać pokorę do tego sportu, do rywali i dzięki temu, że mam taką cechę, to woda sodowa nie uderzy mi do głowy.
Często wspominałeś też o konieczności poprawienia startów. Wiemy, że mocno pracowałeś nad tym elementem z Piotrem Protasiewiczem. Dzisiaj widzisz efekty tych działań?
Na pewno! Wystarczy porównać moje pierwsze mecze z tymi pozostałymi, poprawa jest widoczna,. Cieszę się, że poprawiłem to przy współpracy z Piotrem Protasiewiczem. Cieszę się, że trener tak bardzo we mnie wierzy i w to, że moje starty mogą być lepsze. Bywały chwile, że wątpiłem w siebie, myślałem, że nigdy nie będę potrafił dobrze startować. Wiadomo, że nie jest jeszcze idealnie, ale idziemy w dobrym kierunku.
Jak oceniasz swój progres w porównaniu do sezonu 2024?
Progres jest widoczny, ale trzeba pamiętać, że połowę ubiegłego sezonu nie siedziałem na motorze, bo złamałem kość udową na zawodach w Danii. To na pewno trochę przyhamowało mój rozwój. Ciężko więc tak porównywać te sezony. Ale na pewno ta kontuzja mnie wzmocniła. Rehabilitacja po złamaniu uda jest wymagająca, a ja szybko wróciłem na motocykl. Przez ten sezon jeździłem z gwoździem śródszpikowym w nodze, z trzema śrubami, więc to też na pewno wzmacnia psychicznie.
W lipcu ogłosiłeś, że do 2028 będziesz reprezentował Stelmet Falubaz Zielona Góra. Dlaczego zdecydowałeś się na tak długi kontrakt?
Bardzo cenię współpracę ze wszystkimi w klubie, szczególnie z Piotrem Protasiewiczem. Chciałem zostać dłużej niż sezon, a poza tym klub musiał za mnie duże pieniądze zapłacić i chciał być zabezpieczony na te trzy lata. A dla mnie to nie problem, bo lubię to miejsce, podoba mi się tu.
Do sezonu 2026 ponownie podejdziemy z ambitnymi celami. Jak to wygląda u Ciebie? Czy masz już główny cel na kolejny rok, który chciałbyś zrealizować?
Jeszcze nie mam obranego celu. Przyjdzie na to czas, bo zima jest długa. Trzeba jeszcze przeanalizować ten sezon, zbudować sprzęt, warsztat na nowy. Ale nie jest tajemnicą, że jako drużyna chcemy w przyszłym roku powalczyć o medal. To będzie cel klubowy, a indywidualne pewnie niebawem się wyklarują.
Zielona Góra to miejsce, w którym możesz zostać jeszcze dłużej?
Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Na razie mam kontrakt na trzy lata i na tym się skupiam, to sporo czasu. A, jak będzie wszystko dobrze, wtedy będę podejmował decyzje.
Jakie masz plany na najbliższe tygodnie i miesiące? Odpoczynek, wakacje, czy jeszcze w planie masz jakieś starty?
Do końca września, do początku października chcę spędzać czas na motocyklu. W połowie października czeka mnie operacja wyciągnięcia śrub z nogi, później rehabilitacja i może jakieś wakacje. A od końca listopada czekają nas już przygotowania do przyszłego sezonu.