
Jason Doyle wraca do pełnej sprawności po kontuzji odniesionej w październikowym turnieju Grand Prix w Toruniu oraz operacji łokcia i barku. Australijczyk zapewnia, że leczenie przebiega zgodnie z planem i na początku sezonu 2017 jego uraz będzie już historią.
Uraz barku na szczęście nie był tak poważny jak w sezonie 2011, co też ma wpływ na szybkość powrotu do zdrowia. Po upadku w Toruniu bark mi wypadł, ale po operacji w Barcelonie nie powinno się to już powtórzyć. Zabieg przeprowadził doktor Aleix Vidal z Centrum Medycznego Teknon w Barcelonie. Jest on wielkim specjalistą, jeśli chodzi o urazy barków. Większość chłopaków z MotoGP i innych sportów motocyklowych się u niego leczyło. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, cały ten uraz powinien się zagoić i nie stanowić żadnego problemu - powiedział Doyle.
Miałem złamane cztery żebra, one przebiły płuco. Na początku był to dla mnie duży szok. Nie wiedziałem co się dzieje. Byłem w innym państwie, nikt nie mówił po angielsku i byłem przerażony. Na szczęście z płucami jest już wszystko w porządku. Lekarze pozwolili mi nawet na krótkie loty samolotem, więc na kilka dni mogłem wrócić do Anglii - powiedział Jason.
Moim łokciem zajął się doktor Damian z Torunia i wykonał bardzo dobrą robotę. On wcześniej zajmował się miejscowymi zawodnikami i mogłem mu w pełni zaufać. Mój łokieć w cztery tygodnie przeszedł bardzo długą drogę. W tej chwili nie odczuwam żadnego bólu przy ruchach ręką. Najważniejsze jest teraz jej ponowne wzmocnienie - zakończył Jason Doyle.