Aktualności

#CześćFalubazy: Martin Smolinski

 Trzecim bohaterem cyklu #CześćFalubazy jest Niemiec Martin Smolinski, który przed sezonem 2018 dołączył do zielonogórskiej drużyny. Poznajcie naszego nowego zawodnika.

Dlaczego zdecydowałeś się zostać żużlowcem?
W Olching był fajny tor żużlowy, a to niedaleko od miejsca w którym mieszkałem. Dokładnie pięć minut od miejsca gdzie dorastałem. Moi rodzice byli zawsze zaangażowani w sporty motorowe. Mój tata był dyrektorem oraz managerem drużyny z Olching. Mama również tam pracowała. Wszystko zaczęło się w roku 1989 lub 1990. Mogłem już wtedy usiąść na mały motocykl motocrossowy i spróbować się przejechać. Dla mnie to było wielkie marzenie. Od zawsze chciałem być profesjonalnym zawodnikiem i tak też się stało.

Od ilu lat jeździsz na żużlu? Jaki był twój pierwszy klub?
W profesjonalnym żużlu jestem od sezonu 2005 więc to dość dużo czasu. Rozpoczynałem jednak kiedy byłem bardzo małym chłopcem. Pierwszy raz, kiedy usiadłem na motocyklu, miał miejsce w roku 1988. Można więc powiedzieć, że już ponad 25 lat jeżdzę na różnego rodzaju motocyklach. Podoba mi się to i chciałbym podziękować całej mojej rodzinie, że dali mi szansę. Kiedy rozpocząłem profesjonalną jazdę na żużlu, moim pierwszym klubem było brytyjskie Coventry Bees. To był sezon 2005, a później była jeszcze drużyna z Birmingham. W Polsce pierwszym klubem był ROW Rybnik, gdzie startowałem w ekstralidze. Później jeździłem jeszcze m.in. w Lublinie czy Toruniu. Wszystkie te starty wspominam bardzo miło.

Co lubisz najbardziej w żużlu?
Żużel jest bardzo prosty. 2 minuty jazdy, bez hamulców, bez strachu i innych limitów. Jazda łokieć w łokieć przy której musisz być bardzo ostrożny i widzieć jak najwięcej. To co dla mnie jest najlepsze w żużlu to fakt, że jedziemy bez hamulców. Nad silnikiem i całym motocyklem panujemy tylko swoim ciałem. W innych sportach motorowych jest coraz więcej elektroniki. Tu jestem tylko ja i motocykl. Podobnie jak w golfie, gdzie zawodnik ma tylko kij i piłeczkę.

Jaki jest twój ulubiony tor żużlowy i dlaczego to właśnie ten?
Nie mam ulubionego toru. Jest kilka takich, które są dla mnie lepsze. Tor, który nadal wspominam najlepiej, to Auckland w Nowej Zelandii. To był bardzo dobry tor. Ale takich obiektów jest oczywiście więcej i każdy z nich się zmienia. Pamiętamy to dobrze z dzieciństwa, kiedy szliśmy na plażę mogliśmy zbudować z piasku duże zamki, a innym razem to się nie udawało. Nie było to wtedy fajne. Tory w dużym stopniu zależą od toromistrzów i każdy z nich ma swoje zalety i jest ciekawy. Mam nadzieję, że na wszystkich torach będę spisywał się dobrze.

Kto jest twoim żużlowym idolem i dlaczego to właśnie ta osoba?
To bardzo proste pytanie. Moim idolem jest Simon Wigg. To mój bohater, świetnie jechał na motocyklu, choć nie udało mu się zostać Mistrzem Świata. Pamiętam go jednak kiedy byłem młody, był wtedy mistrzem na torze trawiastym i na długich torach. to w jaki sposób jezdził, jak kontaktował się z kibicami, jaki był dla wszystkich miły, również dla mnie choć byłem bardzo młody. Jego styl bardzo mi odpowiada. To zdecydowanie mój największy idol.

Co do tej pory jest twoim największym żużlowym sukcesem?
Mój największy sukces to zwycięstwo w turnieju Grand Prix w sezonie 2014. To była pierwsza runda cyklu w Auckland w Nowej Zelandii. Moim marzeniem były starty w tym cyklu i udało mi się je zrealizować. Było to szczególne z tego powodu, że niewiele osób spodziewało się takiego wyniku z mojej strony. W finale nie udało mi się dobrze wystartować, ale później pojechałem najlepiej ze wszystkich. W efekcie wygrałem całe Grand Prix. To dla mnie duże osiągnięcie. W tym momencie jestem jedynym czynnym zawodnikiem z Niemiec, który startował w Grand Prix i wygrał turniej. Wcześniej mieliśmy jednego wielkiego zawodnika Egona Mullera, który był Mistrzem Świata w 1983 roku.

Jakie jest twoje największe żużlowe marzenie?
Kiedy awansowałem do Grand Prix pomyślałem, że wszystkie marzenia już zrealizowałem, ale teraz chciałbym powrócić do tego cyklu. Mam za sobą jeden pełny sezon w Grand Prix i kiedy znów bym tam startował byłoby zupełnie inaczej. Chciałbym być też w pierwszej 10 najlepszych zawodników w polskiej lidze. To też jedno z moich największych marzeń. Wrócić do startów w lidze polskiej na wysokim poziomie. Wszyscy dobrze wiemy, że żużel w polsce jest świetnie wspierany. To jak on się rozwija najlepiej pokazuje marketingowa działalność Falubazu. Klubowa telewizja to produkt najwyższej jakości. Chciałbym być ważnym ogniwem polskiej ligi.

Co jest twoim największym atutem na torze?
Moją zaletą jest to, że mogę jeździć wszędzie. Dobrze potrafię odczytać tor i jazdę innych zawodników. Diedy ktoś jedzie przede mną musi wiedzieć, że w każdej chwili mogę go wyprzedzić. Tak jak w Grand Prix w Auckland. W wielkim finale wyprzedziłem trzech przeciwników. Takie sytuacje nie zdarzają się przecież często. Posiadam więc umiejętność przeglądu danej sytuacji.

Dlaczego wybrałeś Falubaz?
Miałem wiele propozycji w ostatnich latach. Kluby do mnie dzwoniły, szczególnie po tym jak zmieniłem swoje silniki z Javy na GM-y. Z Falubazem zawsze dobrze mi się rozmawiało. Za tym kontraktem przemawiały także kwestie logistyczne. Do Zielonej Góry nie mam daleko z Niemiec. Do granicy jest blisko, dzięki czemu moi fani będą mogli pojawiać się na meczach. Z niecierpliwością czekam na pierwsze spotkania.

Jakie są twoje cele na sezon 2018?
Chcę być ważną częścią Falubazu Zielona Góra. Ponownie zdobyć tytuł Mistrza Niemiec na torach zwykłych oraz długich. Wracam też do cyklu Grand Prix na długich torach, gdzie również moim celem będzie złoto. Ne udało mi się jeszcze wywalczyć tytułu Indywidualnego Mistrza Świata, Drużynowego Mistrza Świata no i mistrzostwa na długim torze. W tym momencie mój cel do zrealizowania najszybciej to złoto na długich torach oraz powrót do cyklu GP w tradycyjnym żużlu.

Zobacz także: