Tysiące kibiców marzyło, by na Stadionie Narodowym usłyszeć „Mazurka Dąbrowskiego”. Najbliżej sukcesu był Maciej Janowski, który zajął drugie miejsce w drugiej rundzie Grand Prix. Pozostali Polacy i ich fani mogą czuć niedosyt.
Na PGE Narodowym pojawiło się kilkuset kibiców z Zielonej Góry i okolic, by wspierać reprezentantów Falubazu. – To była super inicjatywa, do Warszawy przyjechaliśmy już w piątek i w wielu miejscach spotykaliśmy znajomych z Zielonej Góry. Zwycięstwo Patryka to było nasze marzenie, teraz się nie udało, choć Patryk pięknie walczył. Wielkie gratulacje dla Jasona za trzecie miejsce. On też jest nasz! – mówią Patryk i Natalia, którzy biorą udział w wielu Falubazowych wydarzeniach. Zainteresowanie Falubazowym sektorem na PGE Narodowym było tak duże, że bilety rozeszły się w kilka dni. – Nasi kibice nie zawiedli i pokazali wielką moc dla Patryka i Jasona. Gratulacje dla nich za świetny doping z sektora G23 – mówi dyrektor ds. marketingu ZKŻ SSA Marcin Grygier.
Fantastyczne widowisko
Patryk Dudek i Jason Doyle świetnie zaczęli widowisko na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po trzech seriach liderowali w klasyfikacji, mieli po osiem oczek i dwa biegowe zwycięstwa. Kolejna seria zawodów nie była już tak udana. DuZers w swoim czwartym wyścigu, jadąc na czwartym miejscu nie opanował motocykla i zaliczył upadek. Na szczęście nic poważnego się nie stało i zawodnik Falubazu Zielona Góra był zdolny do dalszych startów. Co ważne – tuż po upadku podjechał do niego Tai Woffinden, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Piękno tego sportu polega właśnie na tym, że można liczyć na wsparcie kolegów z toru, mimo że podczas jazdy walka o punkty trwa często na granicy ryzyka.
Emocje dziewczyny
Ku uciesze zielonogórskich kibiców Jason Doyle i Patryk Dudek awansowali do pierwszego półfinału. Australijczyk dobrze wystartował i szybko wysunął się na prowadzenie. DuZers po słabszym starcie z drugiego pola został zamknięty na pierwszym łuku. Na trasie przez chwilę wyprzedził Nielsa Kristiana Iversena, jednak bieg zakończył na ostatnim miejscu. Tym samym Patryk zajął siódme miejsce i wywalczył dziewięć oczek. – Jego wynik jest dla mnie sprawą poboczną. Ja cieszę się, że jest cały, zdrowy i po meczu możemy wrócić razem do domu. Bardzo przeżywam każdy jego wyścig, trudno opisać, co wtedy czuję. Jestem w żużlu dopiero od kiedy związałam się z Patrykiem i musiałam nauczyć się tego sportu. Adrenaliny Patryk ma sporo, dlatego jedyne co mogę mu dać, to spokój i wiara, że będzie dobrze. Podziwiam go, że jest tak odważny, by jeździć. Szacunek dla wszystkich, którzy uprawiają ten sport – podkreśla Katarzyna Górska, dziewczyna DuZersa.
MEGA GALERIA ZDJĘĆ - KIBICE FALUBAZU NA GRAND PRIX W WARSZAWIE
To, co najważniejsze
Słowa o tym, że życie i zdrowie żużlowców to priorytet, nabrały szczególnego znaczenia w obliczu tego, że 13 maja przypadała piąta rocznica śmierci Lee Richardsona, byłego zawodnika Falubazu. Brytyjczyk nazywany „dżentelmenem toru” zmarł w wyniku obrażeń po upadku w meczu między Spartą Wrocław a Stalą Rzeszów. Żużlowcy i kibice doskonale pamiętają Lee. Tak jak i pamiętali w Warszawie o Tomaszu Gollobie, który niedawno uległ poważnemu upadkowi. Długo oklaskiwali mistrza, który oglądał zawody w tv. W okolicznościowym kombinezonie na wzór Tomasz Golloba wystartował Przemysław Pawlicki, a na obszyciach motocykla i kombinezonie Bartosza Zmarzlika widniały symbole wsparcia dla Golloba. Na obiekcie zamontowano też banery, na których wypisano miejsca i daty wszystkich jego triumfów w cyklu FIM Speedway Grand Prix. Na tym polega piękno tego nieobliczalnego sportu, że w trudnych sytuacjach zawodnicy i kibice są razem, ponad podziałami.