Piotr Protasiewicz był jednym z najlepszych zawodników 89. Derbów Ziemi Lubuskiej. 11 punktów i 1 bonus to wynik, który indywidualnie satysfakcjonował naszego kapitana, niestety nie wystarczyło to aby odnieść zwycięstwo.
Warunki torowe były dość trudne i wymagające, dla mnie nawet podwójnie czy potrójnie, bo nie jestem w optymalnej formie. Oczywiście to nie było celowe zrobienie takiego toru, przynajmniej taką mam nadzieję. Nie jestem w 100 procentach w idealnej kondycji fizycznej i szczęście jest takie, że na motocyklu czuję się bardzo dobrze, gorzej czuję się po jeździe. Wyszedł taki psikus, musiał być jakiś błąd w sztuce, bo oba łuki miały po jednej koleinie, ale od wejścia do wyjścia. Tor był równy dla wszystkich, ale był niebezpieczny. Nie wszyscy mieli szczęście, ale jakoś dojechaliśmy do końca. Dałem z siebie 100 procent. Uważam, że odjechałem dobre zawody, no ale nie starczyło punktów moich i kolegów. Musimy pogratulować drużynie gorzowskiej. Szczęście było po ich stronie i wywożą dwa punkty z Zielonej Góry - przyznał Piotr Protasiewicz.
Dla Piotra były to pierwsze zawody od kontuzji obojczyka, którą odniósł 12 dni temu w Szwecji. Uraz ten nie został do końca wyleczony, jednak pozwalał na udział w spotkaniu.
Od kontuzji nie jechałem żadnego meczu, raczej był szpital i zabiegi. Potrzebowałem trafienia z ustawieniami, bo tor był zdecydowanie inny niż zawsze i mam nadzieję, że już takiego nie będziemy mieli. Nie byłem idealnie dopasowany, co w połączeniu z kontuzją i dużym bólem powodowało, że nie czułem się pewny. Potem zrobiłem perfekcyjne korekty z teamem i po drugim wyścigu jechałem praktycznie bezbłędnie. Nie jest ważne, jak się zaczyna, tylko jak się kończy. Jak leciałem, to tylko podnosiłem rękę do góry, bo martwiłem się o obojczyk. Reszta była sprawą drugorzędną. Dostał kciuk, ale kciuk przy tym wszystkim to pikuś. Muszę się oszczędzać, więc na pewno nie pojadę do Szwecji. Postaram się jakoś poskładać do piątku, bo ławki zapasowych zawodników w Falubazie nie widać - zdradził.
Zielonogórzanie przed ostatnim biegiem zachowali szansę na remis w meczu. Niestety wygrali tylko 4:2, a to dawało minimalną wygraną dla Stali.
Punkty pogubiliśmy już prędzej. W 15. biegu jedzie czwórka najlepszych zawodników w meczu. Pierwsze pole było zdecydowanie najlepsze, była opcja żebym z niego pojechał, ale po rozmowie z trenerem obawiałem się, że ten bieg może być decydujący i Patryk może lepiej wystartować, a ja sobie poradzę. Na starcie spadł motocykl z koleiny, na dystansie minąłem jednego zawodnika, ale na drugiego już zabrakło okrążeń - skomentował.