Albert Cipior otworzył wynik spotkania z Syreną Zbąszynek, zdobywając jednocześnie swoje premierowe trafienie dla piłkarskiego Falubazu. Niestety, bramka atakującego zielonogórzan wystarczyła jedynie do zgarnięcia jednego punktu. Po meczu Albert podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
Remis w dzisiejszym meczu z Syreną Zbąszynek to dla was niedosyt?
Jasne. Duży niedosyt, bo mogliśmy odskoczyć na pięć punktów od Santosu. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra. W drugiej tylko pierwsze piętnaście minut, później to trochę siadło i wielka szkoda, że nie udało nam się zdobyć trzech punktów.
Dobrze weszliście w mecz. Mogliście prowadzić już po 10 minutach, ale przy rzucie karnym szczęście nie uśmiechnęło się do Maćka Góreckiego. Druga połowa również zaczęła się dobrze, bo praktycznie od twojej bramki, dającej prowadzenie. Później wszystko jakby siadło...
Pewnie, szkoda karnego, ale mieliśmy też inne sytuacje, więc absolutnie nie winimy Maćka. Ja mogłem strzelić, Maciek Brzeźniak także, więc na pewno mogło wpaść więcej. Cóż, gramy dalej. Mamy trzy punkty przewagi w tabeli i z tego też trzeba się cieszyć. Gramy do końca i myślę, że wszystko się uda.
Trzy punkty przewagi powodują, że tak naprawdę nie można się już pomylić. Plan jest taki, by wygrać wszystko do końca?
Można powiedzieć, że nic nam to nie daje. Porażka Santosu przy naszym remisie. Z perspektywy tabeli dzisiejszy dzień nic nam nie dał, musimy robić swoje i wygrać wszystko do końca, bo nie ma marginesu błędu.