Aktualności

To budujące, że kluby pilnują reżimu sanitarnego

Rozmowa z doktorem Jackiem Smykałem, kierownikiem Klinicznego Oddziału Chorób Zakaźnych w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze.

Jest Pan lekarzem, który leczył tzw. pacjenta zero. Spodziewał się Pan wtedy, że pandemia będzie przebiegać aż na tak dużą skalę?
Oczywiście, że spodziewaliśmy się, bo widzieliśmy, jak choroba rozprzestrzenia się w Chinach i w innych krajach - także europejskich, ile osób w bardzo krótkim czasie zaraziło się. Dotarcie wirusa do Polski nie było niespodzianką. Zastanawialiśmy się tylko, kiedy pojawi się i na jaką skalę będą zachorowania. Oczekiwaliśmy, że najwięcej będzie ich w okresie jesienno-zimowym i to w tej chwili obserwujemy. Tu należy podkreślić i przypomnieć, że w okresach występowania wzmożonych wirusowych lub bakteryjnych zachorowań układu oddechowego od zawsze obowiązywały zasady zakrywania ust i nosa, zachowania odległości od siebie, unikania przebywania w zatłoczonych/zamkniętych pomieszczeniach. Tutaj nic nie uległo i nie ulegnie zmianie! Natomiast, w przypadku obecnej pandemii wywołanej nieznanym nam dotąd wirusem, o którym wiemy, że przede wszystkim cechuje go wysoka zaraźliwość, musimy tych zasad przestrzegać z jeszcze większą starannością niż dotychczas. Niestety, nagły, kilkunastotygodniowy „areszt domowy” został poluzowany, gdy poczuliśmy „zbawczy powiew wakacji”, do tego doszło przekazywanie niejasnych i zróżnicowanych komunikatów o stanie autentycznego zagrożenia zdrowotnego, co spowodowało rozluźnienie, a nawet zbagatelizowanie niezbędnych obostrzeń. Dlatego teraz, płacąc wysoką cenę, „zbieramy smutne plony”, a są to trwałe kalectwa lub utrata życia.

Mogło się wydawać, że nasze województwo dość skutecznie radzi sobie z pandemią. Jak obecnie wygląda sytuacja w Zielonej Górze?
Przestrzegaliśmy wielokrotnie, że problem pojawi się, kiedy zachorują pensjonariusze Domów Pomocy Społecznej. Wzrost zachorowalności i umieralności w naszym regionie (co potwierdzają statystyki) był wynikiem nieprzestrzegania ustalonych, podstawowych i obowiązujących, szczególnie w tego typu placówkach, zasad zachowania sanitarnego podczas występowania epidemii. Zasad, które były skutecznie stosowane w innych, np.: medycznych placówkach. Lekkomyślność - to „położyło” nasze województwo. Jeżeli chodzi o sytuację w Zielonej Górze (w porównaniu z innymi miastami), to nie jest źle. Nie wolno nam jednak usypiać czujności!

Pandemia nie pozostała bez wpływu na żużel. Na stadionach wprowadzono specjalny reżim sanitarny i ograniczono liczbę widzów, żużlowcy byli poddawani regularnym testom na obecność koronawirusa. Uważa Pan, że takie działania przyczyniają się do powstrzymania rozprzestrzeniania wirusa?
Nie ma odwrotu od mocnego reżimu sanitarnego na stadionach. To bardzo budujące, że kluby żużlowe starają się go pilnować. Zawodnicy, w związku z tym, że dla wielu fanów są autorytetami, mają do spełnienia teraz niezwykle ważną rolę nie tylko na torze. Swoją postawą mogą przekonać wielu do przestrzegania podstawowych zasad sanitarnych. Jednak wszystko zależy od kibiców, od tego, jak będą zachowywać się w obiektach sportowych. Czy – co jest najważniejsze – noszą maseczki, choć wiadomo, że kibice lubią sobie pokrzyczeć i w ferworze dopingowania drużyny o maseczce często się zapominają. Istotne jest również przestrzeganie dystansu.

Wśród kibiców jest spora grupa osób, która nie jest przekonana do zaszczepienia. Jak można ich przekonać?
My, lekarze, którzy na co dzień jesteśmy świadkami wielu cierpień i śmierci spowodowanych covidem, nie mamy wątpliwości: trzeba się szczepić. To nie jest choroba tylko osób w wieku senioralnym. Jedyną szansą, żeby ograniczyć transmisję wirusa, żeby kibice mogli ponownie tłumnie stanąć na trybunach i mocno pokrzyczeć, jest zaszczepienie się. Masowe szczepienia zahamowały „wyniszczający pochód”, m.in.: epidemii polio, ospy prawdziwej, gruźlicy. Szczepienia są podstawą. Jeśli kibice będą zaszczepieni, maksymalnie ograniczone zostanie ryzyko zakażenia, a to ułatwi bezpieczną organizację meczów, spotkań fanklubowych itp.

W Zielonej Górze jest 19 punktów szczepień. To wystarczająca liczba?
Punkty szczepień należy organizować tak, by dostęp do nich był jak najszerszy. W każdym możliwym, ale spełniającym odpowiednie warunki, miejscu. Jeżeli będziemy ograniczać dostęp do szczepień, to walka z pandemią nie skończy się. Im szybciej i więcej będzie zaszczepionych osób, tym szybciej wyzwolimy społeczeństwo z tego zagrożenia.