50:40 dla Cellfast Wilki Krosno to wynik pierwszego finału eWinner 1 ligi. Naszym najlepszym zawodnikiem był Rohan Tungate, zdobywca 15 punktów. Jego wynik mógłby być jeszcze lepszy, ale w 15. wyścigu Australijczyk "zakopał się" na pierwszym wirażu. Na szczęście wtedy nie zawiódł Max Fricke (13 punktów), który pewnie pokonał Vaclava Milika i Andrzeja Lebiediewa. Teraz pozostaje nam wierzyć w dobrą, ambitną postawę naszych zawodników na własnym torze w niedzielnym rewanżu.
"Mecz został przełożony, ale to nie zaburzyło naszych przygotowań. Chcieliśmy stworzyć ciekawe widowisko i mieć dobrą pozycję przed rewanżem. Teraz musimy się mocno przygotować do meczu u siebie, bo przeciwnik jest bardzo wymagający" - powiedział menedżer drużyny Tomasz Szymankiewicz.
"Jeździłem tu w tamtym roku, więc znam ten tor, jego geometrię, ale dziś to było nowe rozdanie. Dobrze, że mecz udało się dziś odjechać. W niedzielę spotkanie w Zielonej Górze, gdzie chcemy pokazać piękną finałową walkę. Wiadomo o co chodzi, ranga spotkania jest znacząca, a my nadal chcemy awansować" - dodał Jan Kvech.
"Wracamy z bagażem - 10. Zabrakło dziś punktów moich i juniorów. Pojechali dziś ci, co się na tym torze czuli lepiej" - powiedział kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra Piotr Protasiewicz.
"Słabo oceniam swój występ. Nie mogłem wkomponować się w ten tor. Od samego startu po pole nie mogłem odnaleźć odpowiedniej linii. Motocykl też nie był dobrze spasowany, dopiero na koniec to nam się udało. Szkoda bardzo. Jestem trochę poobijany, ale to się stało z mojej winy. W Krośnie się nie zmieścić w tor, to trzeba być wybitnym. Teraz czas do rewanżu trzeba przeznaczyć na solidną pracę. Dziesięć punktów to taka psychologiczna przewaga, ale u siebie będziemy chcieli to zniwelować i wygrać więcej" - skomentował Krzysztof Buczkowski.