Chcemy wrócić do normalności. To cel całego środowiska żużlowego - mówi Max Fricke. Australijczyk to nowa twarz w zespole Falubazu Zielona Góra. Żużlowiec liczy, że w sezonie 2021 będzie miał więcej okazji do startów, co powinno przełożyć się na jego dyspozycję i wyniki.
- W sezonie 2021 powinienem być nieco bardziej zajęty i nie mogę się tego doczekać. To jest w tym momencie główny cel całego żużlowego świata. Wszystko przez pandemię koronawirusa i wszystkie niedogodności z tym związane. Chcemy wrócić do normalności. Zawodnicy tacy jak ja, czy na przykład Jason Doyle są przyzwyczajeni do jazdy przez cały czas i na różnych torach. W ubiegłym roku przez długi czas siedzieliśmy w domach, a jak sezon już ruszył to pojawialiśmy się ciągle na tych samych torach. Nie byliśmy przez to w stanie ocenić swojej dyspozycji. Nie było to też dobre dla jakiegokolwiek testowania sprzętu. Coś działało na jednym torze, ale na innym było zupełnie odwrotnie. Możliwość jak najczęstszej jazdy na różnych obiektach to dla nas bardzo ważna rzecz. Jest to coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni i co rok temu nam odebrano - powiedział Max Fricke dla "Speedway Star".
Max Fricke w sezonie 2021 będzie startował nie tylko w drużynie Falubazu Zielona Góra. Australijczyk jest uczestnikiem cyklu Grand Prix, a dodatkowo podpisał kontrakt w szwedzkiej lidze z drużyną Indianerny Kumla.