- Cieszę się, że trafiłem do Zielonej Góry. Ten klub daje mi szansę na rozwój i dobre warunki szkoleniowe. Dam z siebie 200 procent normy – zapowiada junior Dawid Rempała, nowy zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Dlaczego wybrałeś Zieloną Górę?
- Nie ukrywam, miałem sporo ofert. Od początku fajnie mi się układa współpraca z zarządem, rozmowy dobrze przebiegały. Stelmet Falubaz Zielona Góra zapewnia rozwój i dobre warunki szkoleniowe. Cieszę się, że tu trafiłem. Odpowiadają mi starty w pierwszej lidze. W tym roku chciałbym się rozjeździć na zapleczu Ekstraligi, a w przyszłym skutecznie ścigać się z najlepszymi.
W jednej z rozmów z dziennikarzami wspomniałeś, że zielonogórski tor bardzo ci pasuje?
Kilka razy tu pojeździłem i stwierdziłem – to jest to! W końcu coś innego niż długie i proste łuki w Tarnowie (śmiech).
Na podpisanie umowy do Zielonej Góry przyleciałeś jak gwiazda dwoma samolotami?
- W Krakowie zepsuł mi się samochód. Dosłownie w ostatniej chwili zorientowaliśmy się z tatą, że do Zielonej Góry można dostać się samolotem i to niedrogo. Z Krakowa przemieściliśmy się do Warszawy i ze stolicy do Zielonej Góry.
Tata Tomasz jest twoim menedżerem?
- Nie tylko, ale też mechanikiem, a nawet drugą głową. Bez niego nie zapanowałbym nad całą żużlową logistyką.
Kontynuujesz bogate żużlowe tradycje rodzinne?
- Obecnie jestem jedynym jeżdżącym Rempałą. Dwa lata temu wujek Marcin zakończył przygodę ze ściganiem. W drugiej lidzie trudno było zarobić dobre pieniądze, a sprzęt trochę kosztuje.
Zawsze chciałeś jeździć tylko w lewo i to bez hamulców?
- Tak, ale mama nie chciała mnie dopuścić do żużla. Namawiałem ją jednak i prosiłem wiele razy, właściwie to wierciłem dziurę w brzuchu. Aby pokazać, że mi zależy bez przerwy jeździłem na rowerze dookoła zaparkowanych samochodów. I mama zdała sobie sprawę, że nie odpuszczę, w 2016 r. w końcu się zgodziła. Chyba mój zapał ją przekonał, choć wiem, że się o mnie boi. Mama nie jeździ na mecze, nie śledzi wyników w Internecie, dopiero po zawodach sprawdza punktację. Teraz odpuszcza żużel, płacze czasami, gdy mam zwykły uślizg. Przy tacie była na każdym meczu, ale stres o syna jest większy niż o męża.
W Zielonej Górze popularny jest speedrower. U siebie w Tarnowie próbowałeś sił w żużlu na rowerze?
- Z bratem zrobiliśmy za domem własny tor speedrowerowy. Ścigaliśmy się z chłopakami z osiedla. Ale to żużel mnie najbardziej wciągnął. Licencję zdałem w 2017 r. Wcześniej próbowałem ścigać się na crossówkach. Grałem też z drużyną w piłkę nożną.
W 2016 r. na torze zginął twój kuzyn Krystian, który świetnie się zapowiadał. Miałeś z tyłu głowy, że żużel niesie ze sobą spore ryzyko?
- Całej rodzinie było ciężko, ale życie toczy się dalej. Zawsze jednak powtarzam, że Krystian jedzie ze mną.
W przyszłym sezonie duża odpowiedzialność przed tobą. Obok Fabiana Ragusa będziesz podstawowym juniorem Stelmet Falubazu Zielona Góra?
- Mam nadzieję, że sezon nam wypali. Z chłopakami się już zgraliśmy, zgadaliśmy, są w porządku, dlatego powinno być ok. Ja dam z siebie 200 procent. Mamy jeden wspólny cel- chcemy awansować do PGE Ekstraligi. Za każdym razem, kiedy wsiadam do busa i jadę na zawody, zapominam o całym świecie. Potrafię się skoncentrować. Liczę na to, że przyszły sezon będzie u mnie wyglądał jak końcówka poprzedniego. O początkach wolałbym zapomnieć.
Nie chciałem wypominać.
- I nie ma co wypominać, choć faktycznie furory na torach nie zrobiłem. Dopiero od połowy sezonu się rozkręciłem.
Do tej pory startowałeś na pierwszoligowych torach. Jak oceniasz poziom sportowy Ewinner 1. Ligi Żużlowej?
- Pierwsza liga zapowiada się w tym roku na bardzo mocną i emocjonującą. Wiele się przez lata zmieniło na lepsze. Pewnie będzie teraz najsilniejsza od lat, dzięki nowym zawodnikom, którzy mają ekstraligowe doświadczenie. Właściwie to pierwsza i druga liga systematycznie rosną w siłę, co jest bardzo ciekawe dla kibiców.
Co planujesz osiągnąć indywidualnie?
- Chciałbym znaleźć się w czołowej czwórce w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Juniorów i osiągnąć sukces z kolegami w zawodach młodzieżowych na arenie międzynarodowej.
Na kim się wzorujesz?
- Moim idolem jest Tai Woffinden. Podziwiam jego styl jazdy i podejście do żużla. Po przeczytaniu książki o nim, tylko upewniłem się, że jest to wzór do naśladowania.
Znasz Zieloną Górę?
- Nie miałem jeszcze okazji poznać miasta, ale z pewnością to nadrobię. W trakcie sezonu mnie nie będzie w Tarnowie. Raczej zamieszkam w Zielonej Górze, bo to wiele mi ułatwi. Zmienię otoczenie, będę miał stąd bliżej na zawody młodzieżowe czy do Danii.
Przed nami okres zimowy, który dla żużlowców jest bardzo ważny. Chodzi o przygotowania kondycyjne. Jak to będzie wyglądało u Ciebie? Jak będziesz trenował do sezonu 2022?
- Nie będę wprowadzał zmian, bo mój tryb przygotowań się sprawdza. Prowadzę regularne treningi w tygodniu, czasami dwa dziennie. Trenuję boks, mam też zajęcia na siłowni i na sali typowo pod żużel.
Co robisz w czasie wolnym od speedwaya?
- Sporo dłubię w warsztacie. Kończę technikum o specjalności mechanik samochodowy. Jednym słowem: interesuje mnie kręcenie śrubek. Aktywnie spędzam czas, a nie siedzę tylko przed komputerem. Nie lubię przesiadywać w domu, dlatego z kolegami chodzę na basen, saunę i jeżdżę na gokartach lub rowerze. Chętnie też w trakcie sezonu biegam.
Dziękuję za rozmowę.