Szwed Jacob Thorssell zdobył wczoraj 4 punkty w spotkaniu z leszczyńską Unią. Po mecz zapytaliśmy go o powód słabszej postawy w drugiej części zawodów. Jacob skomentował także swój występ oraz brak w składzie Jasona Doyla.
Co stało się w połowie zawodów? To pytanie za milion dolarów. Kiedy pojawił się deszcz, tor zrobił się o wiele cięższy. Zdecydowanie inaczej się na nim jechało niż w pierwszych biegach i to pewnie jest główną przyczyną naszej porażki. Korzystaliśmy ze sprawdzonych ustawień na zielonogórski tor i było dobrze. Później jednak wszystko się zmieniło i zaczęły się problemy. Rywale lepiej startowali, my gubiliśmy punkty na trasie. No cóż, taki jest sport - podsumował wczorajszy mecz Jacob.
Nie do końca jestem zadowolony z mojego występu.Kiedy nie masz dobrych startów, pojawia się słabszy wynik. Czułem, że jestem szybki na trasie, ale dziś zdecydowanie brakowało momentu startowego. Najlepiej było to widać w pierwszym biegu. Trudno jest dobrze rozegrać pierwszy łuk startując z pola czwartego. Nie wiem, czy przy dobrym starcie przywiózłbym jakieś punkty, ale z pewnością miałbym na to więcej szans - przyznał Thorssell.
Zdecydowanie brakowało nam dzisiaj Jasona. W parku maszyn ja osobiście zawsze ustawiałem się koło niego i mogłem liczyć na dużo wsparcia. Dziś jednak musieliśmy radzić sobie bez niego. Gdyby Jason był dziś z nami, pewnie byśmy ten mecz wygrali. Nic jednak nie możemy już zrobić. Pozostaje nam trzymac kciuki za jego szybki powrót do zdrowia i życzyć mu jak najlepiej. Myślę, że podjął dobrą decyzję. Jechał w sobote w Grand Prix i musiał po tym odpocząć. Absolutnie nie obwiniam go za tą porażkę - zakończył Szwed.