Miniony weekend do udanych zaliczy z pewnością Jason Doyle. Australijczyk w sobotę w Krsko zajął drugie miejsce w Grand Prix Słowenii, a dzień później dobrze zaprezentował się w meczu ligowym w Zielonej Górze.
W Krsko nie miałem najlepszego startu. Dwa pierwsze biegi nie wyszły mi tak, jakbym tego oczekiwał. Tor w porównaniu do treningu trochę się zmienił. Wtedy czułem się bardzo szybki, ale przed sobotnimi zawodami dosypano trochę materiału i to się zmieniło. To było powodem tak złego początku. Na szczęście szybko zmieniliśmy ustawienia i zacząłem zdobywać punkty. Dla mnie głównym celem było wjechanie do półfinałów. Cieszę się, że udało mi się zdobyć coś więcej i ten bardzo stresujący dzień zakończył się miłym akcentem - skomentował swój sobotni występ Australijczyk.
Jason dużo zawdzięcza też swoim mechanikom, którzy w ciągu ostatnich dni nie narzekali na brak pracy. Ich wsparcie okazało się być kluczowe
Po turnieju Grand Prix jechaliśmy od razu do Zielonej Góry, więc moi mechanicy cały czas pracowali na pełnych obrotach. Mogę tylko im podziękować za świetnie wykonaną robotę. Myślę, że to pokazuje jak dobrym jesteśmy kolektywem - przyznał Doyle.
W niedzielę Jason ponownie zaliczył udany występ przy W69 i miał mocny wkład w zwycięstwo na leszczyńską Unią. Australijczyk przyznaje, że coraz lepiej czuje się na zielonogórskim torze.
Cieszę się jazdą na tym torze. Daje on dużo możliwości do ścigania i z każdym biegiem coraz mocniej go czuję. Oczywiście potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby w pełni go poznać, ale wszystko to idzie w dobrym kierunku - zapewnił Jason.