Michael Jepsen Jensen to cichy bohater sezonu 2019. Jego występy w niektórych spotkaniach przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść Stelmetu Falubazu. Duńczyk bardzo mocno zżył się z klubem oraz naszym miastem. Sam przyznaje, że czuje się świetnie w Zielonej Górze.
Michael chyba dobrze czujesz się w naszym klubie, ponieważ po raz kolejny odjechałeś tu dobry sezon?
Czuję się tu szczęśliwy i jest mi dobrze w Zielonej Górze. Nie zgodzę się do końca ze stwierdzeniem, że był to dla mnie dobry sezon. Uważam, że mogłem osiągnąć o wiele więcej. Być może po sezonie 2020 będę mógł powiedzieć, że jestem w pełni zadowolony.
Wiele razy byłeś postrzegany przez kibiców jako bohater meczu. Zdobywałeś punkty w kluczowych momentach i brałeś na siebie odpowiedzialność za wynik. Nie masz więc problemów z jazdą pod presją?
Zgadza się. Podczas zawodów nie odczuwam presji. Jeżdżę na żużlu od siódmego roku życia i cały czas staram się skupiać na pozytywnych aspektach. Kiedy jadę w ważnym biegu, czuję dodatkową motywację.
Dobrym tego przykładem jest tegoroczny mecz w Gorzowie. Po słabszym początku, potrafiłeś w bardzo ważnym wyścigu wygrać i przywieźć cenne trzy punkty.
Zawsze staram się pojechać najlepiej, jak potrafię. Czasami to się udaje, czasami nie. Ja cały czas się uczę. Cały czas zbieram doświadczenie i z każdego biegu wyciągam wnioski. W takich przypadkach, jak mecz w Gorzowie, staram się nie załamywać, tylko robić wszystko, aby w kolejnym biegu pojechać lepiej. W takich chwilach ważne jest zaufanie i danie dodatkowej szansy. Ja ją dostałem i odpłaciłem się wygranym biegiem.
Po meczu w Gorzowie, w kolejnym spotkaniu byłeś już liderem drużyny. Spotkanie zakończyłeś wtedy na trybunach, tańcząc wspólnie z kibicami.
Powrót do dobrych wyników po kryzysie jest zawsze bardzo trudny, ale też niesłychanie ważny. Kiedy wszystko idzie po twojej myśli, jest o wiele łatwiej. Kiedy masz problemy, potrzebujesz wsparcia. W tym roku ja miałem taki moment, ale kibice dodali mi mocy i udało mi się z tego wydostać.
W ogóle mocno polubiłeś się chyba z zielonogórskimi kibicami, prawda?
Absolutnie tak. To w 100% prawda.
Na początku rozmowy powiedziałeś, że sezon 2019 nie był dla Ciebie w pełni satysfakcjonujący. Czego zatem zabrakło?
Sporo problemów miałem przede wszystkim na początku. Nie zdobywałem wtedy tylu punktów, ile powinienem. Pamiętam, że rozwiązanie kłopotów ze sprzętem znalazłem podczas meczu, w którym kibice wywiesili dla mnie transparent ze wspierającym hasłem. Udało nam się naprawić tę usterkę i następnie zaliczyłem kilka świetnych występów, z których byłem dumny. Niestety, przed play-offami pojawiły się kolejne problemy z moim silnikiem. To między innymi było powodem mojego dziwnego wyniku we Wrocławiu. Dwa świetne biegi na początku, a później zupełna zapaść. Dotychczasowe ustawienia zupełnie się nie sprawdzały. Taki jest jednak żużel.
Przyglądaliśmy się, jak funkcjonujesz w trakcie spotkań. Często rozmawiasz z innymi zawodnikami, angażujesz się i kibicujesz, kiedy na torze są dwaj inni zawodnicy z naszej drużyny.
Tak jak powiedziałem, ja staram się robić to, co potrafię najlepiej. Mój dobry wynik indywidualny nie przekłada się jeszcze na wynik drużyny. Musimy współpracować nie tylko na torze, ale także w parku maszyn. Rozmowy i konsultacje z innymi zawodnikami, czy trenerem, często przynoszą efekty w postaci lepszych zdobyczy punktowych.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że kultowymi postaciami w parku maszyn stali się Twoi mechanicy, a szczególnie brat, który bardzo energicznie reaguje na biegi z Twoim udziałem.
Oglądam te filmy i wiem, jakie role odgrywają tam moi mechanicy. Moim zdaniem to dobrze, że cały mój team żyje podczas meczu. Oni to kochają i w trakcie zawodów oddają całe serce.
Jak podsumujesz sezon 2019 pod kątem indywidualnych wyników?
Tak jak wspomniałem wcześniej, problemy z początku sezonu przełożyły się na moje późniejsze wyniki. Najbliżej sukcesu byłem w cyklu SEC. Niestety, w zawodach w Toruniu jechałem przeziębiony i straciłem tam trochę ważnych punktów. Straciłem przez to szanse na utrzymanie w cyklu, a nawet na końcowe zwycięstwo. Pierwsze dwa miesiące tego sezonu były dla mnie bardzo ciężkie i miały duży wpływ na to, co działo się później.
Tak jak wspomniałeś, w tym roku otarłeś się o medal w cyklu SEC. W przyszłym roku zwycięstwo w Mistrzostwach Europy będzie gwarantowało awans do Grand Prix. Ciekawa perspektywa prawda?
Bardzo. To zawsze dodatkowa motywacja dla zawodników. Mam nadzieję, że w przyszłym roku również pojadę w cyklu SEC i będę miał okazję powalczyć o tę jedną przepustkę.
Co zrobisz, aby sezon 2020 był w Twoim wykonaniu jeszcze lepszy?
Każdy kolejny sezon to dla nas dodatkowa nauka i cenne doświadczenie. W tym roku również wyciągnęliśmy już pewne wnioski i wiemy co zrobić za rok, aby być jeszcze lepszym.
A jakie zakładasz sobie cele na przyszły rok?
Konkretne cele staram sobie stawiać bezpośrednio przed zawodami. W przyszłym roku z pewnością będę chciał powalczyć o awans do cyklu SEC, a także zrobić lepszy wynik w finale mistrzostw Danii. Być może uda się powalczyć nawet o awans do Grand Prix. Zobaczymy, co przyniesie nam przyszły sezon.
Jaka będzie moc Stelmetu Falubazu w sezonie 2020?
Po tym sezonie mamy dobre podstawy, aby zbudować coś fajnego. Każdy z nas zna się lepiej i to może okazać się kluczowe. Oczywiście, mamy w drużynie nowych zawodników, ale łatwo dopasują się oni do drużyny. Wierzę, że w sezonie 2020 możemy być nawet silniejsi.
Po sezonie 2020 kończy się Twoja umowa z naszym klubem. Pojawił się pomysł, aby nie czekać do tego momentu i szybciej przedłużyć kontrakt?
Powiem szczerze, że jeszcze o tym nie myślałem. Czuję się tu jednak dobrze, jestem szczęśliwy w tym zespole i zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.