Dużym sukces z jeszcze większym niedosytem. Krystian Pieszczek drugim juniorem świata. To duży sukces, ale przed ostatnim finałem cyklu apetyty były o wiele większe.
Przed zawodami w Gdańsku Krystian miał dwa punkty straty do prowadzących Maxa Fricke i Roberta Lamberta. Największym atutem naszego zawodnika miała być dziś znajomość toru. To właśnie na obiekcie Wybrzeża Krycha stawiał pierwsze żużlowe kroki, tu debiutował w ekstralidze i to kilka tygodni temu wygrał Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa PGE Ekstraligi. Wszystko wskazywało na to, że Krystian będzie 12 Polakiem, który wywalczy złoto w IMŚJ.
Turniej od początku nie układał się jednak po myśli Pieszczka. Już w pierwszym biegu stracił on punkt, przegrywając z Patrickiem Hansenem. Pechowo zakończył się dla Krychy także trzeci bieg. W pierwszej jego odsłonie Polak pewnie wygrał start, ale sędzia przerwał bieg, gdyż pod taśmą ruszał się Erik Riss. W powtórce Krystian przegrał moment startowy i na metę przyjechał dopiero trzeci. W kolejnym starcie przegrał z Maxem Fricke i w efekcie przed biegami półfinałowymi tracił do Australijczyka 2 punkty.
Pierwszy półfinał to połowiczny sukces. Fricke wprawdzie awansował do finału, ale przyjechał drugi. Krystian w kolejnym biegu miał szansę zmniejszyć stratę do jednego oczka. Niestety kolejny raz Krycha przegrał na starcie i musiał szybko odrabiać stracone pozycje. Już na drugim łuku Pieszczek jechał drugi, ale wtedy popełnił błąd. Atakując prowadzącego Berge zahaczył o jego motocykl i spowodował upadek Francuza. Sędzia zawodów był bezlitosny i wykluczył Polaka z powtórki. To oznaczało koniec marzeń o złocie i tytule Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Olbrzymia szkoda, tym bardziej, że była to ostatnia okazja do wywalczenie medalu w kategorii juniorskiej. Na pocieszenie Krystian staje na drugim stopniu podium, co jest największym sukcesem tego zawodnika w jego karierze.