Aktualności

Łukasz Sobczak: Myślałem, że pójdziemy za ciosem

W 26. serii gier na boiskach lubuskiej 4. ligi potykają się najlepsi. KS Falubaz zaledwie remisuje 1:1 z Syreną Zbąszynek, zaś Santos Świebodzin przegrywa 0:2 z Tęczą Krosno Odrzańskie. Po meczu z Syreną rozmawialiśmy z pomocnikiem zielonogórskiej drużyny, Łukaszem Sobczakiem.  

 

Dziś Syrena potwierdziła, że nieprzypadkowo jest najlepszym zespołem rundy wiosennej. Mimo wszystko dziś trzy punkty mogły zostać w Zielonej Górze. Jest niedosyt?

Niedosyt na pewno pozostaje po pierwszej połowie. Mieliśmy swoje sytuacje, mogliśmy wypracować sobie przewagę bramkową, ale się nie udało. Druga połowa? Mieliśmy swoje okazje, ale to samo trzeba powiedzieć o Syrenie, która mogła ten mecz wygrać.

Wynik sprawiedliwy?

Myślę, że tak. Fajnie graliśmy przez pierwsze 45 minut. Drugą odsłonę dobrze rozpoczęliśmy, ale później Syrena stworzyła kilka sytuacji stuprocentowych, które mogły się nam odbić czkawką.

Jednak drugą połowę zaczęliście świetnie - od bramki Alberta Cipiora. Wydawało się, że jest już z górki, a tymczasem gdzieś wszystko siadło. Dlaczego?

Powiem szczerze, że myślałem, że pójdziemy za ciosem. Zagramy wyżej, strzelimy druga bramkę. Przyznam się, że popełniłem duży błąd w murze, bo dostałem tak zwanego „fryzjera”. Biorę bramkę na siebie, jest remis, szkoda.

Santos przegrywa w Krośnie Odrzańskim, zatem dziś była znakomita sytuacje, by nieco ułożyć sobie tę końcówkę sezonu pod siebie…

Zgadza się. W razie naszego zwycięstwa byłaby przewaga pięciopunktowa. Przy tym, co zostało do końca, byłoby to praktycznie nie do odrobienia, biorąc pod uwagę, że mamy jeszcze walkower. A tak są tylko trzy punkty i musimy uważać, żeby się nie potknąć.