Dzisiaj nic nie dało się zrobić. Wczoraj mieliśmy super pogodę. W piątek na treningu również. Niestety całą noc padało i ten opad trwał prawie do godziny 15:00. To był najgorszy dla żużla rodzaj deszczu. Gdyby przyszła ulewa to woda by spłyneła, a resztę by się ścignęło. Do tego jest bardzo zimno. To początek sezonu i nie wszyscy zawodnicy są odpowiedniu wjeżdżeni - powiedział Marek Cieślak chwilę po ogłoszeniu decyzji o odwołaniu dzisiejszego meczu.
Pierwotnie sędzia zawodów oraz komiarz mieli pomysł na próbe doprowadzenia toru do użytku. Prognozy pogody na kolejne godziny jednak temu przeszkodziły.
Jest zimno, a poza tym prognozy przewidują kolejne opady. Tego by się już nie wysuszyło, więc jakiekolwiek prace na torze nie miały tu sensu. Gdybyśmy zaczęli usuwać tę warstwę błota, to przez tydzień nie wyjchalibyśmy na tor. Włożylibyśmy dużo pracy, a i tak rozjechalibyśmy się do domów - przyznał Cieślak.
Jutro powinniśmy poznać nową datę pojedynku ze Spartą. W kuluarach mówi się o dwóch terminach.
W poniedziałek do godziny 12:00 musimy podjąć decyzję o nowym terminie. Mamy kilka terminów jak chociażby 12 czerwiec lub 8 maj. Ten drugi termin wymaga jednak zgody od większej ilości podmiotów. My 6 maja mamy mecz w Grudziądzu, ale Wrocław jedzie własnie w niedzielę i musiałby przełożyć swój mecz na piątek - powiedział nasz szkoleniowiec.
Odwołanie dzisiejszego meczu spowodowało, że zawodnicy obu drużyn będą mieli jeszcze więcej czasu na przygotowanie do pierwszego ligowe ścigania oraz wyleczenie urazów.
Problemy ma Zielona Góra, ale także Wrocław. Zawodnicy nie mieli dużo jazdy, więc nie nalegaliśmy na odjechanie zawodów. Oczywiście byliśmy przygotowani na jazdę, ale stało się tak jak się stało. Dla nas to o tyle dobra informacja, że stracilibyśmy atut własnego toru i jechalibyśmy tak jakby na obcej nawierzchni - przyznał trener Cieślak.