Choć za oknem nadal panuje zima, żużlowcy powoli planują pierwsze treningi na torach żużlowych. Do tej pory najpopularniejszym kierunkiem na takie wyprawy było chorwackie Gorican i słoweńska Krsko. Zdaniem Marka Cieślaka należy jednak zrobić wszystko, aby jazdy rozpocząć na torach w Polsce.
Być może dla Brytyjczyków to dobre rozwiązanie, w końcu oni zaczynają ligę o wiele szybciej niż my w Polsce. Ja próbowałem wyjazdów do Gorican i Krsko. Wyglądało to tak, że jechaliśmy z planem jazdy przez cztery, pięc dni, natomiast po dwóch dniach każdy chciał już wracać. Zbyt duża jazda w pierwsze dni ich wykończyła. Jest to przecież powrót po kilkumiesięcznej przerwie. Niektóre mięśnie na nowo zaczynają wtedy pracować. Ja zawsze staram się przekonać zawodników do pozostania w Polsce. W niektórych miastach warunki atmosfryczne są bardzo dobre. Tak jest na przykład w Gnieźnie. Można więc tam pojechać potrenować - przyznał Marek Cieślak, trener Falubazu oraz selekcjoner reprezentacji Polski.
Żużlowcy teoretycznie nie muszą się spieszyć. Pierwsza runda PGE Ekstraligi zaplanowana jest bowiem na połowę kwietnia. Według Marka Cieślaka, wyjazd na południe Europy to ostateczność.
Liga w tym roku startuje później, ale wcześniej mamy eliminacje oraz finał Złotego Kasku. Są też sparingi. Mamy więc nadzieję, że wiosna do nas szybko nadejdzie. Jeśli tak się nie stanie i będzie problem z jazdą w Polsce. Wtedy polskie kluby z pewnością skorzystają z wyjazdu do Gorican lub Krsko - powiedział Cieślak.
Żużlowcy Falubazu od kilku sezonów pierwsze treningi na torach zaliczają w Polsce. Wyjątkiem są Jason Doyle, który rok temu jeździł w Gorican, czy na przykład Piotr Protasiewicz, który często pierwsze kółka kręci we włoskim Lonigo.
źródło: speedwaygp.com