Runda finałowa zmagań żużlowej ekstraligi w sezonie 2004 układała się na dla naszego zespołu zupełnie inaczej niż część zasadnicza. Trzy pierwsze mecze, w tym jeden wyjazdowy w Lesznie, zakończyły się triumfem ekipy Jarosława Szymkowiaka i „odbicie” się z ostatniego miejsca w tabeli.
Przekonywujące wygrane z Rybnikiem i Bydgoszczą przy Wrocławskiej 69 dawały nawet nadzieję, że uda uniknąć się spotkań barażowych poprzez zajęcie szóstej lokaty. To, co jeszcze miesiąc wcześniej wydawało się jedynie marzeniem, teraz było niemal na wyciągnięcie ręki. Czarnym koniem tej części sezonu był Grzegorz Kłopot, który zwłaszcza na domowym torze popisywał się nie tylko świetnymi startami, ale także przebojowością na dystansie.
Niestety, wysoka przegrana w Bydgoszczy pozbawiła naszą drużyną szans na „bezpieczne” utrzymanie. W czasie spotkania nie brakowało emocji, głównie za sprawą Nickiego Pedersena, który dwukrotnie został wykluczony za spowodowanie upadków miejscowych zawodników.
Udało się natomiast wykonać plan minimum, czyli wygrać walkę o siódme miejsce z rybnickim zespołem i tym samym stoczyć walkę o utrzymanie z wicemistrzem drugiej ligi. Rywalem zielonogórzan zostali żużlowcy z Lublina.
Faworytem pojedynków barażowych była nasza drużyna choć pierwszy mecz w Lublinie pokazał, że zadanie nie będzie łatwe.
Zanim zawodnicy wystartowali do pierwszego biegu organizatorzy przez kilka godzin prowadzili prace torowe, wszystko przez wcześniejsze opady deszczu. Problemem była również jesienna aura, gdyż zawody rozgrywano 10 października.
Mimo obiecującego początku gospodarze zdołali uzyskać czternastopunktową zaliczkę przed rewanżem. W drużynie Jarosława Szymkowiaka najlepiej spisał się Piotr Świst (14 punktów). Solidnie choć bez błysku punktował Rafał Okoniewski (9) a po dobrym początku słabiej w dalszej części zawodów zaprezentował się Andrzej Huszcza (7). Dodatkowym problemem gości była kontuzja odniesiona przez Anglika Lee Richardsona. Zielonogórscy kibice i działacze liczyli przede wszystkim na jego punkty, gdyż jeszcze w poprzednim sezonie startował w lubelskim zespole będąc zresztą jednym z najskuteczniejszych żużlowców całej I ligi.
Gospodarze skutecznie wykorzystali osłabienie rywala. Pogromcy tego dnia nie znalazł Peter Karlsson (15) a oprócz niego świetnie pokazał się Tomasz Piszcz (13+1). Cenne oczka dorzucił również wychowanek klubu – Daniel Jeleniewski (7).
Gospodarze przygotowali bardzo przyczepny tor. Spodziewałem się, że lublinianie będą chcieli zrobić tego typu nawierzchnię, ale nie myślałem, że będzie ona aż tak przyczepna. Uważam jednak, że odrobimy straty w rewanżu i w przyszłym sezonie znów będziemy jeździć w ekstralidze - mówił po meczu lider naszej drużyny Piotr Świst.
17 października, mimo kiepskiej aury, na stadionie przy ulicy Wrocławskiej 69 pojawiło się 10 tys. kibiców, w tym spora grupa fanów lubelskiej drużyny.
Wśród gospodarzy doszło do jednej zmiany w składzie. W miejsce kontuzjowanego Richardsona pojawił się ponownie Nicki Pedersen.
Trzy pierwsze biegi zakończyły się zwycięstwem miejscowych 4:2. Kolejne mocne uderzenia zielonogórzan nastąpiły w biegach szóstym i siódmym, przez co na tablicy wyników było 25:11. To oznaczało, że Quixk-Mix zdołał odrobić stratę z Lublina. Wtedy jednak nastąpiło przebudzenie wśród zawodników Janusza Stachyry. Najpierw Karlsson i Jeleniewski okazali się lepsi od Huszczy i Kłopota, a później Sebastian Trumiński i Grzegorz Knapp wygrali ze Świstem i Zbigniewem Sucheckim 2:4, zmniejszając prowadzenie zielonogórzan do zaledwie 8 punktów. W tym momencie sytuacja stawała się napięta, bo czasu na odrabianie strat było coraz mniej. Na szczęście dla miejscowych kibiców podopieczni Jarosława Szymkowiaka zaczęli powiększać przewagę.
Nie zabrakło przy tym emocji poza sportowych. Z powtórki trzynastego biegu, za utrudnianie startu, wykluczony został Sebastian Trumiński. Zawodnik gości nie potrafił pogodzić się z decyzją sędziego i ostentacyjnie zerwał taśmę. Za takie zachowanie arbiter Wojciech Grodzki z Opola zdyskwalifikował go do końca zawodów. W powtórce zaciekły pojedynek o zwycięstwo stoczyli Grzegorz Knapp i Piotr Świst. Lepszy okazał się wychowanek gorzowskiej Stali.
Dwa ostatnie wyścigi zakończyły się wygranymi 5:1 miejscowych i wszystko stało się jasne – zielonogórska drużyna zachowała miejsce w ekstralidze.
Wśród gospodarzy najlepiej spisał się Rafał Okoniewski, którego nie zdołał pokonać żaden rywal. Świetnie zaprezentowali się Piotr Świst i Nicki Pedersen (10+3), obaj pokazując, co może dziwić zwłaszcza w przypadku tego drugiego, umiejętność jeżdżenia parą. Dla przyjezdnych najwięcej „oczek” zdobył Peter Karlsson (9). Walkę starał się także nawiązać młodzieżowiec Daniel Jeleniewski (8). Jednak o słabości gości najlepiej świadczy fakt, że zdołali oni wygrać indywidualnie jedynie dwa wyścigi.
Utrzymanie ekstraligowego bytu w 2004 roku z pewnością było dużym sukcesem i to mimo przedsezonowych zapowiedzi oraz oczekiwań. Wszyscy bowiem wiemy w jakich okolicznościach toczyła się ta walka i jakie tragedie dotykały nasz zespół.
Quick-Mix Zielona Góra 59
- Rafał Okoniewski 15 (3,3,3,3,3)
- Nicki Pedersen 10+3 (1,2*,2*,2*,3)
- Andrzej Huszcza 9+1 (3,1,3,0,2*)
- Grzegorz Kłopot 5+1 (1,0,2*,2)
- Piotr Świst 10+3 (1*,2*,2,3,2*)
- Zbigniew Suchecki 9 (3,2,3,0,1)
- Alan Marcinkowski (1)
TŻ Sipma Lublin 31
- Tomasz Piszcz 1 (0,1,d,-,-)
- Mariusz Franków 4 (2,d,1,-,1)
- Grzegorz Knapp 5 (2,0,1,d,2,d)
- Sebastian Trumiński 4 (0,-,3,1,w)
- Peter Karlsson 9 (3,1,3,0,1,1)
- Dawid Stachyra 0 (0,-,-,-,-)
- Daniel Jeleniewski 8+1 (2,0,2*,1,3,0)
Źródło:
www.speedwayw.pl
www.dziennikpolski24.pl
www.gazetalubuska.pl
www.youtube.com/user/1972jarass