Przed sezonem 2011 doszło do zmian w składzie zielonogórskiej drużyny. Po kilku latach z naszym klubem pożegnali się Niels Kristian Iveresen oraz Fredrik Lindgren. W ich miejsce działacze zakontraktowali dwóch Szwedów: Andreasa Jonssona oraz Jonasa Davidssona. Poza tymi obcokrajowcami w drużynie pozostał Greg Hancock. Liderami formacji seniorskiej mieli być Piotr Protasiewicz, Rafał Dobrucki i Grzegorz Zengota. Wśród juniorów ugruntowaną pozycję miał już Patryk Dudek, którego wspierać mieli Kacper Rogowski i Adam Strzelec.
Do roszad doszło również w sztabie szkoleniowym. Po wieloletniej przygodzie we Wrocławiu na zmianę otoczenia zdecydował się trener reprezentacji Polski - Marek Cieślak, który w przedsezonowych wywiadach zapowiadał, że chce z Falubazem powalczyć o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski.
Początek sezonu dla kibiców z Grodu Bachusa był wręcz wymarzony. Po czterech kolejkach podopieczni Marka Cieślaka byli niepokonani. Nie obeszło się natomiast bez problemów kadrowych - jeszcze przed startem rozgrywek, podczas treningu w Gnieźnie, kontuzji doznał Grzegorz Zengota, przez co w jego miejsce wskoczył Jonas Davidsson.
Kolejna kontuzja i to o wiele poważniejsza przydarzyła się Rafałowi Dobruckiemu podczas spotkania derbowego w Gorzowie. Rozbici zielonogórzanie, po kilku latach dominacji w województwie lubuskim, przegrali wyraźnie 33:56 na torze rywala. Jak się jednak okazało była to w sumie jedna z dwóch wpadek w trakcie sezonu. Druga to przegrana w Toruniu i utrata punktu bonusowego.
To nie przeszkodziło Falubazowi w zajęciu drugiego miejsca w tabeli po rundzie zasadniczej. Lepsi okazali się żużlowcy z Grodu Kopernika.
W pierwszej rundzie finałowej nasi żużlowcy mierzyli się z Rzeszowem. Dwumecz zakończył się pewnym triumfem Falubazu. Tym samym, już czwarty rok z rzędu, zielonogórzanie zapewnili sobie walkę o medale DMP.
W półfinale natomiast podopieczni Marka Cieślaka ponownie mierzyli się z lokalnym rywalem. Pierwszy mecz z 11 września, w którym kontuzji doznał Greg Hancock, zakończony został po ośmiu biegach, przez co wynik 27:19 został oficjalnieuznany. Wszystko wskazywało na to, że gospodarze spokojnie powiększą swoją przewagę, ale na przeszkodzie stanęły warunki atmosferyczne - nad Gorzowem przeszła ulewa, która uniemożliwiła dalszą rywalizację.
Pierwsza próba rozegrania rewanżu przy Wrocławskiej 69 nie doszło do skutku. Spotkanie przełożono na 22 września. W szeregach Falubazu zabrakło Hancocka, który narzekał na uraz kolana po upadku w Gorzowie. Wszystko więc ponownie wskazywało na to, że faworytami będą przyjezdni. Jednak miejscowi pozbawili przyjezdnych złudzeń w pierwszych czterech wyścigach, po których prowadzili już 19:5. W tej serii startów „oczko” stracił jedynie Andreas Jonsson. Podopieczni Czesława Czernickiego wydawali się całkowicie pogubieni z zielonogórską nawierzchnią. Wypełnione niemal całkowicie trybuny szalały wręcz ze szczęścia.
Tak mocne uderzenie w pierwszej fazie zawodów pozwoliło gospodarzom kontrolować wynik spotkania.
Pierwsze drużynowe zwycięstwo „stalowcy” odnieśli w wyścigu szóstym, kiedy to Matej Zagar okazał się lepszy od Piotra Protasiewicza a Niels Kristian Iveresen od Adama Strzelca.
To jednak nie pomogło, bo Falubaz już w kolejnym biegu wygrał podwójnie, by po dziesiątym wyścigu prowadzić już różnicą dwudziestu punktów.
Dopiero w jedenastej gonitwie „przyjaciele z północy” wygrali podwójnie, a to za sprawą Zagara i Golloba. Nadal to nie poprawiało ich sytuacji gdyż na tablicy wyników było 41:25.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 54:36 i to Falubaz trzeci raz z rzędu mógł pochwalić się z awansu do wielkiego finału. Kluczem do triumfu, mimo braku lidera - Grega Hancocka - była świetna postawa wszystkich zawodników. Przede wszystkim Polaków - Piotra Protasiewicza (13) i Grzegorza Zengoty (11+1) oraz „eksportowej” szwedzkiej pary Andreasa Jonssona (10+4) i Jonasa Davidssona. Cenne punkty dorzucili młodzieżowcy i tym samym, nawet pojedyncze słabsze biegi wspomnianej czwórki nie przeszkodziły w wywalczeniu awansu.
Zupełnie inne nastroje panowały w Gorzowie. W szeregach przyjezdnych jedynie Matej Zagar (13) i Tomasz Gollob (11+2) starali nawiać walkę. Poniżej oczekiwań działaczy i kibiców z północy województwa lubuskiego zaprezentował się Nicki Pedersen (8). Całkowicie zawiedli dwaj pozostali Duńczycy, którzy totalnie nie spasowali się z torem.
Przypomnijmy, że ostatecznie zielonogórzanie pokonali w finale Unię Leszno, zapewniając sobie tym samym tytuł DMP, a Stal Gorzów okazała się lepsza od torunian w walce o brązowy medal rozgrywek. Był to zatem wyjątkowo udany rok dla obu lubuskich zespołów.
Stelmet Falubaz Zielona Góra 54
Andreas Jonsson 10+4 (1,2*,2*,2,1*,2*)
Grzegorz Zengota 11+1 (3,0,3,1*,1,3)
Greg Hancock - zz
Jonas Davidsson 10 +1 (3,3,1,1*,2,0)
Piotr Protasiewicz 13 (3,2,3,3,0,2)
Patryk Dudek 5+1 (2*,1,2)
Adam Strzelec 5 (3,2*,0)
Caelum Stal Gorzów 36
Tomasz Gollob 11+2 (2,1*,0,2*,3,3)
Hans Andersen 1 (0,-.-.-,1),
Matej Zagar 13 (1,3,2,3,3,1)
Niels Kristian Iversen 1 (0,1,0,0)
Nicki Pedersen 8 (w,2,1,2,3,0)
Łukasz Cyran 0 (0,-,0)
Bartosz Zmarzlik 2 (1,1,0,0),
źródło: www.speedwayw.pl
fot. Lech Muszyński/PAP