Tak się ostatnio zastanawiałam co przyciąga ludzi do speedwaya. Zapach, atmosfera robią swoje ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Najczęściej to rodzina albo znajomi pierwszy raz coś wspomną, pokażą, opowiedzą. Nie jest to niestety sport z pierwszych stron gazet, o którym każdy ma coś do powiedzenia i którego każdy może w dowolnym momencie i miejscu spróbować. Trzeba dobrze trafić albo urodzić się w odpowiednim miejscu. Niektórzy lubią mówić, że jest to elitarny sport. Ale czy słowo ‘elitarny’ nie kojarzy się trochę z ‘mało popularny’?
Możemy założyć, że w Polsce jest w miarę dobrze, każdy coś tam słyszał i potrafi wymienić nazwisko czy dwa. Najbardziej zaskakuje jednak to, że na meczach koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej czy innego bardziej popularnego sportu, bardzo często jest o wiele mniejsza frekwencja niż na stadionach żużlowych. A w telewizji, gazetach i na portalach internetowych głucha cisza. Nasza reprezentacja wygrywa Drużynowy Puchar Świata. Na drugi dzień mała wzmianka na ten temat w telewizji. Pokonujemy Irlandię w eliminacjach do Euro – prawie święto narodowe i tygodniowa celebracja. Poproście znajomych (najlepiej jako grupę testową zaangażować osoby nieurodzone w żadnym z żużlowych miast), żeby wymienili chociaż jedno nazwisko reprezentanta Polski w ręcznej, pewnie większość kogoś będzie kojarzyć. Zapytajcie o aktualnego indywidualnego mistrza Polski na żużlu. Ciekawe jaki procent wie.
Nie chcę żeby ktoś źle mnie zrozumiał, wcale nie uważam, że jeden sport jest lepszy czy ważniejszy od drugiego. Po prostu szkoda, że kibice nie traktują wszystkich sukcesów na równi i jednocześnie mam nadzieję, że kiedyś tak będzie. Bardzo dobrze, że w całe żużlowe zamieszanie angażowana jest stolica, pozostaje mieć nadzieję, że tegoroczne Grand Prix lepiej zaprezentuje atmosferę jaka faktycznie panuje na stadionach, bo zeszłoroczne “Tak to właśnie wygląda…” kiepsko oddało rzeczywistość.
Nie chce żeby wyszło, że narzekam (chociaż to takie polskie i właściwie lubię to robić), po prostu chciałam zwrócić uwagę jak mało popularny jest żużel, mimo widocznej dość sporej rzeszy kibiców.
Mimo wszystko jednak jest dość oczywiste jak to wszystko działa i od czego się zaczyna. Sama urodziłam się w jednym z najbardziej znanych z żużla miast w Polsce. Grand Prix w telewizji oglądałam chyba już w wieku 10 lat, a znajomi wyciągnęli mnie pierwszy raz na stadion w 2007 roku. I tak już mi zostało. Wszędzie żużel, wszyscy o tym mówili, właściwie miasto tym żyło i żyje do dziś. Nie wszędzie tak jest, dlatego ja akurat mogę powiedzieć, że miałam szczęście, bo urodziłam się w odpowiednim miejscu i zaczęłam w odpowiednim czasie. Tak więc albo się rodzisz gdzie trzeba, albo masz fajną rodzinę i znajomych, którzy Cię we wszystko chętnie wprowadzą. Potem już trudno pozostać obojętnym, prawda?
Patrzę na stadionach na rodziców z małymi dziećmi w tych uroczych słuchawkach, żeby nie było im za głośno i chyba nie ma lepszego widoku! Świetnie, że od małego przyzwyczajają się do zapachu i atmosfery bo to jest zdecydowanie coś, co później na długo się pamięta. Później te dzieciaki są coraz starsze i zaczynają się bardziej angażować, chłopcy chcą próbować, dziewczęta zakochują się w żużlowcach. Oczywiście nie oceniam, bo sama byłam jedną z nich. Tak czy inaczej, jak już się wejdzie w ten świat to trudno nie chcieć być jego częścią. Być może jest to sport na swój sposób elitarny, ale chyba to czyni nas trochę rodziną.
Natalia Schmidt – methanolhigh.com