Marwis.pl Falubaz Zielona Góra do końca musi walczyć o to, by zachować miejsce w PGE Ekstralidze. To wielkie wyzwanie dla trenera i zawodników. – Nie zostało nam zbyt wiele czasu, ale panuje tu pełna mobilizacja, by osiągnąć ten najważniejszy teraz dla nas i kibiców cel – mówi Piotr Żyto.
O Marwis.pl Falubazie w tym sezonie można powiedzieć, że przegrywa w niezłym stylu.
– Kibice oglądali świetne ściganie, a my niekiedy przegrywaliśmy mecze po pięknej walce. Punktów w tabeli brakuje nam tak jak szczęścia, a ono w sporcie jest niezbędne. To nie tak, że nasza drużyna jest beznadziejnie słaba i w starciu z każdym przeciwnikiem się poddaje. W meczu z Toruniem na wyjeździe, u siebie z Lublinem, Stalą, czy w Grudziądzu mogliśmy się pokusić o punkty. A już zwycięstwo w ostatnim biegu z Częstochową zapewniłoby nam PGE Ekstraligę. A tak nadal musimy walczyć.
Gdzie trener szuka przyczyn porażek?
– W początkowej fazie sezonu nie jechali wszyscy zawodnicy, nie mogli się zebrać tak, by równocześnie dobrze punktować. W końcówce sezonu już lepiej to wygląda, bo zawodnicy, na których się liczyło, zdobywają punkty. Żużlowcy U24 raz wyskoczą, a raz nie, ale plusem jest to, że na własnym torze czują się silni. Szczególnie to widać po Mateuszu Tonderze.
Naszych zawodników nie omijały kontuzje, u Mateja Zagara, Piotra Protasiewicza, teraz u Fabiana Ragusa. To może być usprawiedliwienie słabszej postawy?
– Upadki nie wpływają dobrze na zawodników, zwłaszcza na Piotra Protasiewicza, bo on był bardzo przejęty także stanem zdrowia Adriana Gały, z którym poważnie zderzył się na Kryterium Asów w Bydgoszczy. Pomógł Adrianowi, otrząsnął się i spełnia swoją rolę. Matej Zagar przez kontuzję barku z inauguracji też nie czuł się na sto procent gotowy, ale każdy z zawodników robił, co mógł. Nie chcę szukać wymówek, ale wiem, że nieraz jechali z bólem, zaciskając zęby. Fabian Ragus, który nabawił się kontuzji kości nadgarstka podczas zaplecza kadry juniorów, w Gorzowie pojechałby pewniej niż Nile Tufft, ale z samymi kontuzjami bym tego nie wiązał. Potrzebujemy równego punktowania wszystkich zawodników w tym samym czasie i miejscu. A jak nam już ten aspekt się sprawdza, to zawsze jakiś pech.
Nie mamy zbyt wiele czasu na poprawę wyników.
– W drużynie panuje pełna mobilizacja. Zrobimy wszystko, by w meczu z Lesznem zwyciężyć. Chłopaków stać na to, by powalczyć i utrzymać PGE Ekstraligę dla Zielonej Góry. Nie możemy patrzeć na inne zespoły. Musimy sami sobie to zagwarantować.
Czy trener wyobraża sobie naszą drużynę w pierwszej lidze?
– Nie wyobrażam sobie. Robimy wszystko, by nie trafić do pierwszej ligi.
Pewnie odczuwacie sporą presję ze względu na różne opinie. Czy przeszkadza najbardziej w prowadzeniu drużyny?
– Nie przejmuję się negatywnymi opiniami. My dajemy z siebie więcej niż 100 procent, zaangażowanie jest pełne, ale jeśli ktoś nie jest tutaj z nami, w środku w klubie, to może sobie wyobrażać: nie wiadomo co robią, dlaczego nie reagują. W drużynie panuje naprawdę dobra atmosfera, wszyscy wiedzą, o co jadą, jaki jest nasz cel.
Jakie są słabe punkty Fogo Unii Leszno?
– To bardzo mocny zespół, mocniejszy niż Częstochowa. Trudno tam dostrzec słabe punkty, ale mecz z Częstochową pokazał, że na własnym torze nasi seniorzy łatwo nie odpuszczają, walczą do końca. Leszczyńscy juniorzy także są w zasięgu naszych zawodników, bo na wielu imprezach młodzieżowych ich pokonywaliśmy. Będzie to więc bardzo wyrównane i do końca emocjonujące spotkanie.
Dziękuję.