Aktualności

Patryk Dudek dla falubaz.com: Nie widzę powodów by stąd odchodzić

Patryk Dudek imponuje formą. W ostatnim czasie zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Polski, awansował do turnieju Grand Prix Challenge oraz miał duży udział w zwycięstwach Falubazu Zielona Góra. Przed nim kolejne wyzwanie. Tym razem z reprezentacją Polski powalczy o Drużynowy Puchar Świata. W rozmowie z nami DuZers wraca do zwycięstwa w Lesznie, oraz meczów w Rybniku i Tarnowie. Patryk mówi także o żużlowym mundialu i eliminacjach do Grand Prix.

Żałujesz przerwanej passy wygranych biegów?

- Nie patrzę tak na to. Uważam, że ostatnie zawody w Szwecji zakończyłem dobrym wynikiem. Cała sytuacja z tego jednego biegu wyglądała tak, że wyszedłem ze startu z Przemkiem Pawlickim i przegrałem walkę na łokcie. Zostałem gdzieś lekko wypchnięty, a potem nie byłem w stanie minąć rywali. Jednak całość tego spotkania oceniam pozytywnie. Nie skupiam się nad tym, ile biegów z rzędu powinienem wygrać, choć to, że rok temu było ich 23, robi wrażenie nawet na mnie.

Tytuł Indywidualnego Mistrza Polski to był twój główny indywidualny cel w tym sezonie?

- Cieszę się niezmiernie, że mogłem się zapisać w historii polskiego żużla. Uwiecznić swoje imię i nazwisko na trofeum – czapce, która za rok może już należeć do kogoś innego. To spory wyczyn. Idealne trafiliśmy ze sprzętem i z formą, kiedy trzeba było zwyciężać. Poza tym nieczęsto się zdarza, by ten sam żużlowiec w jednym roku wygrał Złoty Kask i finał Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Który tytuł smakował lepiej? Mistrz Polski w kategorii juniorskiej czy seniorskiej?

- Z obu medali dziś jestem dumny tak samo. W juniorach miałem 17 lat i nie należałem do faworytów. Obsada była bardzo silna, bo jeździli Maciej Janowski, Przemek Pawlicki, Artur Mroczka, Dawid Lampart, Grzegorz Zengota. Udało mi się zaskoczyć wszystkich, dlatego radość i satysfakcja były ogromne. To był jeden z pierwszych ważnych etapów w mojej karierze. Teraz w Lesznie bardziej odczuwałem presję, by jak najlepiej zaprezentować się w zawodach i awansować dalej. Udało mi się wygrać bieg finałowy, czemu nie podołałem trzy lata temu w Tarnowie. W „dorosłym” żużlu staram się zdobyć jak najwięcej medali, by dogonić pana Tomka. Nawet, jeśli za rok nie obronię mistrzostwa Polski, ważne, że już ten jeden złoty medal mam. Chcę jak najskuteczniej jeździć na swoim podwórku, ale cel na przyszłość jest taki, by awansować do Grand Prix i walczyć już o światowe laury.

GP Challenge już we wrześniu. To wyjątkowa impreza, bo margines błędu jest niewielki. Wszystko musi zagrać.

- Do września jeszcze trochę czasu. Teraz walczymy o play-offy w Polsce i Szwecji. Przed nami Drużynowy Puchar Świata, gdzie też trzeba skutecznie pojechać. Mam nadzieję, że nic się nie stanie ze zdrowiem, sprzętem i dobra passa zostanie podtrzymana. Moje wyniki na torze w Vetlandzie były różne, jednak ostatni mecz w Szwecji pokazał, że 12 punktów w czterech biegach w starciu z Bartkiem Zmarzlikiem, Taiem Woffindenem czy Emilem Sajfutdinovem, którzy tam czują się wyśmienicie, to nie był przypadek. Jestem dobrej myśli.

Imponujesz formą. Czujesz, że masz możesz być jeszcze szybszy? Ostatnio powiedziałeś, że w Ekantor.pl Falubazie nie ma presji, stąd dobre wyniki.

- Liga jest wyrównana, poziom zawodników też, więc to kwestia szybkiego dopasowania się do toru. Nie wolno też dopuszczać do kryzysów sprzętowych. W Falubazie zawodnicy są w formie, w parkingu jest klimat, humory dopisują. Jeśli pojawi się jakiś problem, wiem, że za sobą mam chłopaków z drużyny, którzy mogą nadrobić stracony bieg. To działa w obie strony.

I zadziałało w ostatni weekend w Tarnowie i Rybniku.

- Mecze w Tarnowie i Rybniku potwierdziły, że wszyscy nasi zawodnicy są w wyśmienitej formie. Wszyscy jedziemy dobrze, mądrze i umiejętnie czytamy tor. W Tarnowie zaliczyłem udany występ. To był bardzo wyrównany mecz, ale na szczęście rozstrzygnął się na nasza korzyść. Gdyby nie mój jeden błąd z przełożeniem to wyglądałoby to jeszcze lepiej.

Tor w Tarnowie był tym razem zupełnie inny, niż dotychczas?

- Ciężko powiedzieć. Na Złotym Kasku było mokro i ślisko, ponieważ padał deszcz. Tu było zdecydowanie mniej wody i równania. Przy płocie zostawała więc odsypana nawierzchnia. Tu bardzo ciężko jest znaleźć dobre przełożenia. Jeżeli komuś się to udaje, to może jechać po płocie i jest bardzo szybki. Ja szukałem odpowiedniej ścieżki po całej szerokości i długości toru i raz było lepiej, raz gorzej. Najważniejsze, że wygraliśmy. Teraz będziemy walczyć z Unią u siebie, gdzie stawką będzie dodatkowy punkt bonusowy.

W Rybniku jechało ci się lepiej?

- W Rybniku warunki torowe były bardzo ciężkie. Na drugim porobiły się fale, które mocno utrudniały nam jazdę. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy z bonusem, więc mamy pewne miejsce w play-offach i o to chodzi.

Przed tobą Drużynowy Puchar Świata. W półfinale jesteście faworytami i awans do barażu powinien być celem minimum.

- Nie chciałbym tego tak z góry zakładać. Jedziemy tam z nadziejami na dobry wynik, ale trudno dzisiaj powiedzieć jak to będzie wyglądało. W Vojens jeździłem raz z sześć lat temu, więc mniej więcej wiem o co chodzi. Sprawa jest trochę utrudniona, ponieważ w Vojens  nie ma ligi i nie mamy jakiegoś punktu odniesienia. Mamy jednak trening przed zawodami i wtedy postaramy się znaleźć odpowiednie przełożenia.

Jazda w barażu w kontekście toru w Manchesterze może okazać się dla Was dodatkowym atutem?

- Nie wiem jak na to się zaopatrywać. Co w momencie, kiedy w barażu nie uda nam się awansować? Wtedy wszyscy będą mieli pretensje, że nie wygraliśmy w półfinale. Jedziemy do Vojens wygrać i spokojnie szykować się do finału. W Manchesterze będzie też trening przed zawodami, więc będziemy mieli okazję zapoznać się z tym torem.

Przedłużyłeś kontrakt w Malilli. Dobrze czujesz się w tym klubie?

- Lubię tam startować, tor jest wyjątkowy, mamy fajną frekwencję jak na Szwecję. Dojazd na stadion i do Jane Andersona jest dość szybki. Wszystko mi tam sprzyja.

W tym roku kończy Ci się jeszcze jedna umowa, ta z zielonogórskim klubem. Myślisz już o jej przedłużeniu?

- Jeśli wszystko będzie funkcjonować na dotychczasowym poziomie, nie widzę powodów, by stąd odchodzić.