Aktualności

Patryk Dudek: Na świętowanie nie było czasu

Świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Polski - Patryk Dudek nie był specjalnie zmartwiony odwołaniem wczorajszego meczu w Tranowie. DuZers ma za sobą dwie bardzo ważne imprezy i cały weekend spędzony w busie.

W Tarnowie pojawiłeś się dziś pierwszy i od samego rana oglądałeś to co dzieje się na torze. W tym przypadku nie było szans na jazdę?
Zapadła taka decyzja, że nie jedziemy i mówi się trudno. Nawet nie wychodziłem na tor, więc ciężko mi powiedzieć jak był on przygotowany. Decyzja jest taka, więc wracamy do domu.

W kuluarach pojawił się 10 lipiec, jako pomysł na nowy termin. Wszystko wskazuje więc na to, że ten wakacyjny lipiec, który miał być wolny od ligi będzie bardzo intensywny. Tobie to pasuje?
Osobiście wolałbym np. 15 lipiec. Wtedy mielibyśmy taki mały maraton, bo dwa dni później jechalibyśmy w Rybniku. Dodatkowo teraz od wtorku moglibyśmy trochę odpocząć. Chciałbym mieć trochę wolnego czasu po ostatnich zawodach, ale jak się nie uda, to też nic się nie stanie.

Do Tarnowa przyjechałeś prosto z Lonigo. Czujesz się zmęczony?
Wczoraj jak przyjechaliśmy na stadion w Lonigo czułem się lepiej, niż dzisiaj. Teraz odczuwam już zmęczenie, ale jakby trzeba było jechać, to byśmy swoje zrobili. Na szczęście udało się odjechać cało i zdrowo ten weekend i z tego się bardzo cieszę.

Odniosłeś też dwa duże sukcesy. Był czas na świętowanie?
Niestety nie. Regulamin jest taki, a nie inny i po zawodach w Lesznie jechaliśmy dalej na kolejny turniej. Trochę to dziwne, bo ten tytuł Mistrza Polski jest, ale jakby go nie było. Dziś jechalibyśmy trzecie zawody z rzędu, a we wtorek znów jesteśmy w Szwecji.

Opowiedz jeszcze o turnieju w Lonigo. To był łatwo wywalczony awans?
Tor wydawał się łatwiejszy, jedna w czasie jazdy sprawiał mi trochę problemów. Wynik może o tym nie mówi, ale był to trudny tor z ostrymi łukami. Nie było też tak twardo jak myślałem. Przy krawężniku bylo trochę sypko i niektórzy zawodnicy mieli problem z wmieszczeniem się na torze. Po trzeciej serii zaczęło tak mocno padać, że mieliśmy ścianę deszczu. Czekaliśmy około godziny, ale sprzęt jakim dysponowali Włosi to nie było szans na przygotowanie tej nawierzchni ponownie.