Aktualności

Piotr Protasiewicz| Praca sprawia mi dużą przyjemność

- Dwa lata temu, jak zaczynałem swoją pracę tutaj, moim marzeniem było, by szybko awansować, utrzymać się i później wzmocnić. By Falubaz wrócił do czasów, kiedy liczył się w czołówce PGE Ekstraligi - powiedział Piotr Protasiewicz, który przez kolejne dwa sezony będzie pełnił funkcję dyrektora sportowego w zielonogórskim klubie.

Przystąpiliśmy do sezonu 2024 na fali sukcesu - 20 wygranych meczów, awans do PGE Ekstraligi. Takie osiągnięcia motywują czy powodują pewne rozprężenie? 
To był dobry, jeśli nie bardzo dobry wynik. Myślę, że trudny do powtórzenia. Nasza drużyna w pierwszej lidze była poza zasięgiem. A dla nas to jeden z etapów powrotu do PGE Ekstraligi. Zawodnicy, którzy jeździli w Falubazie w sezonie 2024, zdawali sobie sprawę, że osiągamy inny pułap sportowy i powtórzenie tego wyniku tutaj jest nierealne. Nikogo to nie usypiało, dodatkowa motywacja do pracy też nie była konieczna. Wiedzieliśmy, jakie zadanie mamy do wykonania. Po obraniu kursu przez zarząd, właścicieli klubu, zawodników, liczyło się zapewnienie drużynie utrzymania. To był nasz cel nadrzędny. 

A jaki był sezon 2024? 
Jestem bardzo zadowolony z naszego zespołu, choć według mnie można było więcej wycisnąć. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na to z perspektywy kolejnego etapu do realizacji, nasz główny cel został spełniony. 

Który mecz najbardziej Cię zaskoczył? 
Było kilka inplus, ale też parę takich, o których chciałbym zapomnieć. Do dziś nie mogę znaleźć przyczyny, dlaczego tak słabo w niektórych sytuacjach pojechaliśmy. Ale kluczowym meczem dla naszej drużyny był ten wygrany za trzy z Wrocławiem na naszym torze. Mam takie przekonanie, że wtedy drużyna naprawdę uwierzyła w swoje możliwości, w to, że może wygrać z każdym. 

Którą sytuację z toru najbardziej zapamiętałeś? 
Takich wyścigów, o których się mówiło i analizowało, było sporo. Nie chciałbym się koncentrować na jednym, bo w każdym meczu, podczas każdego z 15 biegów przeżywałem spore emocje. Świetny był bieg w Lesznie - ostatni, w którym Jarek Hampel przywiózł jakże cenny punkt. A najbardziej emocjonujący był mecz z Lublinem, domowy, przegrany niestety dwoma punktami. To było chyba jedno z najlepszych spotkań w PGE Ekstralidze 2024, dla mnie top 3 rozgrywek tego sezonu. 

Rewanżowy mecz z Toruniem, w którym do końca ważyły się losy drużyny, okazał się najtrudniejszy pod względem emocjonalnym? 
To był duży ciężar gatunkowy, mnóstwo nerwów. Odjechaliśmy jedno z gorszych spotkań na swoim obiekcie. Trafiliśmy na Toruń, który był w formie zwyżkowej. I tutaj brak Emila mógł nam dać handicap, ale finalnie tak naprawdę nieobecność tego lidera nie była zauważalna. Dobrze pojechali wtedy zawodnicy, którzy wcześniej mieli słabsze momenty. A może u nas wdarł się zbyt duży spokój, bo przecież jechaliśmy dobrze, a drużyna gości przyjechała bez lidera. Najważniejsze, że udało się minimalnie, ale zwyciężyć.

Nie będziemy wystawiać nikomu oceny, ale chcę zapytać, który z naszych żużlowców wywarł w tym sezonie na Tobie największe wrażenie. 
Nie powiem o jednym zawodniku. Na pewno potwierdziły się moje przewidywania, dotyczące Rasmusa Jensena. Dojrzał do PGE Ekstraligi. O Jarku wiedziałem, że stać go na doskonałe rezultaty, ale podczas kilku meczów, szczególnie wyjazdowych, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bo dla mnie - co może być zadziwiające także dla niego - lepiej jeździł na wyjazdach niż u siebie. Ale generalnie miał bardzo równy, dobry sezon. Bracia też odjechali równy sezon. Oczywiście, tutaj emocje odgrywają sporą rolę, ale to są zawodnicy kompletni i potrafią na motocyklu zrobić wszystko. Jeśli emocje były uspokojone i czuli się szybko, na torze potrafili zrobić cuda. Para młodzieżowa też zrobiła progres. Jan Kvech też miał kilka świetnych wyścigów. Cała drużyna odjechała dobry sezon, nie wybitny, ale na pewno dobry. 

Jakie, z perspektywy czasu, są różnice między prowadzeniem drużyny w pierwszej lidze i PGE Ekstralidze? 
W pierwszej lidze z tak rozpędzoną drużyną najważniejsze było, by nie przeszkadzać, przygotować dobry tor, ustawić pary, dbać o atmosferę i modlić się, by zawodnicy byli zdrowi. Jedynie mecz pierwszy półfinałowy w Ostrowie czy w Bydgoszczy wymagały więcej uwagi, w pozostałych było jednak widać, że jesteśmy zdecydowanie mocniejsi od przeciwników. W PGE Ekstralidze margines błędu jest zdecydowanie mniejszy, tym bardziej, że na papierze w tym roku nie byliśmy najmocniejsi. Pamiętajmy, że mam do pomocy także Marka i Tomka. Szczególnie z Markiem Mrozem  naprawdę dużo analizujemy, jego sugestie, podpowiedzi są dla mnie ważne. Finalnie biorę na barki każdą sportową decyzję, niezależnie od tego, czy dobrą czy złą. Według mnie najlepiej rozegranym przez nas taktycznie meczem był ten w Grudziądzu. Z Markiem podejmowaliśmy decyzje, które mogły się wydawać dziwne, ale wszystkie rezerwy się wstrzeliły. Zawodnicy w odpowiednim momencie byli zmieniani i zdobywali cenne punkty, z dużego minusu udało się przywieźć ważny punkt bonusowy. Zdaję sobie też sprawę tego, że były też zmiany, ruchy mniej trafione. Częściej byliśmy drużyną, która goniła, musiała bronić wyniku. Pamiętajmy też, że najważniejsi są zawodnicy, oni walczą na torze. 

W sezonie 2025 nasza drużyna będzie miała inny skład. Na co więc będzie nas stać? 
Nie wiem, na co będzie nas stać. Poczekajmy z odpowiedzią na to pytanie, bo skład naszej drużyny na sezon 2025 nie jest jeszcze do końca znany. Mogę tylko powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z zawodników, których już teraz mamy. Na papierze wyglądamy solidnie. Dla niektórych to będzie bardzo ważny rok dla rozwoju, przyszłości, dlatego jest więcej do zrobienia w początkowej fazie pod względem przygotowania sprzętowego i mentalnego. Pamiętajmy, że kilku naszych zawodników kończyło sezon z mniejszymi lub większymi sezonami, ale na otwarcie 2025 wszyscy będą gotowi. Jestem spokojny, bo jeśli będzie zdrowie, mamy jeszcze potencjał.  

Do drużyny na dwa lata dołącza Leon Madsen.  
To uznana sportowa marka, zawodnik stabilny sportowo. Wierzę, że Leon podtrzyma formę z ostatnich lat w barwach Zielonej Góry, tym bardziej, że na naszym torze zawsze osiągał niezłe wyniki. Ma pełnić rolę lidera. Bardzo potrzebowaliśmy jeszcze kogoś do wykończenia poszczególnych biegów nominowanych w tych decydujących fazach meczu. To duże wzmocnienie. Cieszę się, że udało się go do  ściągnąć do naszego klubu. 

Zostają z nami Jarek Hampel i Przemysław Pawlicki. 
Życzyłbym sobie, by Jarek zatrzymał formę i poziom z sezonu 2024, a Przemek ustabilizował. Jeśli pojedzie na tyle, co go stać, to jego jazda będzie jeszcze bardziej wartościowa i da nam jeszcze więcej radości. 

W formacji juniorskiej na pewno będzie Oskar Hurysz. Kiedy pojawi się kolejny młodzieżowiec? 
Czekamy na okienko transferowe. Zobaczymy jak to się poukłada. Pamiętajmy, że nie wszystko zależy od nas, ale wstrzymałbym się jeszcze z zamknięciem składu. 

Są z nami także Mitchell McDiarmid i  William Cairns. Jaka będzie ich rola? 
W ich przypadku mówimy o lidze U24 i dalszym rozwoju, bo to bardzo młodzi zawodnicy. William ma 15 lat i w lidze może pojechać dopiero w połowie sezonu 2025  Mitchell miał przyjemność startować w kilku meczach w U24. Był tu z tatą i nam zaufali, związaliśmy się dwuletnim kontraktem. Zrobił na mnie duże wrażenie. Jeśli zachowa tę pracę, ten progres i trochę sportowego szczęścia, to rośnie nam kolejny mocny kangur w światowym żużlu. 

Od tego sezonu współpracujemy też z Grzegorzem Walaskiem. Jak oceniasz jego pracę w szkółce? 
Grzegorz wskoczył w nowe buty i radzi sobie świetnie, sprawdza się w tej roli doskonale.  Choć myślę, że na początku nie zdawał sobie sprawy, jakie to obciążenie, w nowych realiach z zawodnikami kilku kategorii plus pit bike. Wierzę, że będzie chciał kontynuować tę przygodę z nami, pomagać i szkolić najmłodszych. Wiele serca i czasu już na to poświęcił i jestem zbudowany jego postawą.  

Jak będą przebiegały zimowe przygotowania? 
Teraz dopiero gasimy motocykle. Zawodowcy będą trenować w swoich miejscach zamieszkania, poza granicami Polski, mają sprawdzony tryb przygotowań. Na pewno też spotkamy się wspólnie na obozie integracyjnym. Chciałbym, by młodsi zawodnicy, nasi wychowankowie, jak w poprzednich latach, przygotowywali się pod okiem sprawdzonych trenerów. Jesteśmy jeszcze przed szczegółowymi rozmowami, ale liczę na kontynuację tej współpracy. 

Czy po dwóch latach na stanowisku dyrektora sportowego marzysz jeszcze o tym, by pościgać się na torze? 
Swoje kółka wyjeździłem i już o tym nie myślę. Teraz jest dla mnie trochę spokojniejszy okres, ale w przyszłym roku chcę dać jeszcze więcej z siebie dla klubu, choć też ciągle się uczę, zdobywam nowe doświadczenia. W sezonie ruszą sparingi, treningi, liga U24, która jest dla mnie piekielnie ważna, czy DMPJ. Chcę jeździć na zawody także naszych młodszych zawodników, tak jak teraz bywało, by mieć wyobrażenie o ich formie, poziomie. Są jeszcze kwestie sprzętowe, silnikowe, dlatego sezon zapowiada się naprawdę intensywnie. Sprawia mi to dużą przyjemność, choć są oczywiście pewne kwestie, które chcę zmienić, ulepszyć.  

Możemy już ogłosić, że dyrektorem sportowym będziesz także w sezonie 2026. 
Z prezesem, zarządem bardzo szybko doszliśmy do porozumienia, tym bardziej, że mamy kilku zawodników z kontraktami dwuletnimi. Dwa lata temu, jak zaczynałem swoją pracę tutaj, moim marzeniem było, by szybko awansować, utrzymać się i później wzmocnić. By Falubaz wrócił do czasów, kiedy liczył się w czołówce PGE Ekstraligi.  Mamy bardzo dobry zarząd, z prezesem mi się świetnie współpracuje. Robi świetną robotę, naprawdę bardzo się poświęca. Współwłaściciele klubu to osoby najważniejsze, bo pamiętajmy, że możemy mówić o transferach, marzyć, ale ktoś musi je finalizować i być stabilizacją klubu. Wierzę, że wspólnie uda nam się zrealizować sportowe cele.