Juniorzy starsi piłkarskiego Falubazu pokonali 3:0 bydgoskiego Zawiszę w meczu 28. kolejki Centralnej Ligi Juniorów i są bardzo blisko zapewnienia sobie utrzymania. Po spotkaniu swoimi spostrzeżeniami podzielił się z nami trener zielonogórzan, Piotr Żak.
Panie trenerze, kolejny mecz o tak zwane sześć punktów i te sześć punktów udało się wywalczyć w bardzo dobrym stylu. Szczególnie trzecia bramka - palce lizać.
To prawda. Szczególnie druga połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra. W pierwszej połowie niektórzy zawodnicy chyba myśleli, że będzie łatwiej, tak że w szatni poszła mocna reprymenda i później wyglądało to zdecydowanie lepiej. Te punkty bardzo nam pomagają, ale nie dają jeszcze spokoju, bo wygrał Gwarek Zabrze i Ruch Chorzów, więc w dalszym ciągu musimy bić się o utrzymanie. Przewaga trzech punktów została zachowana, ale na pewno na dwie kolejki przed końcem jesteśmy blisko celu.
Do pewnego utrzymania wciąż potrzeba trzech punktów, a przed nami mecze ze Śląskiem i Zagłębiem.
Teraz czeka nas wyjazd do Wrocławia i w ostatniej kolejce gramy u siebie z Zagłębiem Lubin. Wracając jeszcze do meczu z Zawiszą - obawialiśmy się go. Przed tygodniem z Pomologią złapaliśmy sporo kartek i dziś musieliśmy sobie radzić z kompletnie przemeblowaną linią obrony, ale udało się. Świetnie zagrali zmiennicy lub ci, którzy musieli wystąpić na nowych dla siebie pozycjach. Zespół Zawiszy z gry nie stworzył żadnej groźnej sytuacji, byli natomiast bardzo groźni przy stałych fragmentach gry, bo centymetry były po ich stronie, a nam brakowało naszych dwóch wysokich stoperów. Świetnie sobie poradziliśmy. Kapitalnie, że Przemek Krajewski w 45. minucie wybronił rzut wolny, bo mógł to być moment, po którym w nasze poczynania mogło się wkraść sporo nerwowości. Świetna interwencja Przemka, która na pewno pomogła nam uzyskać te trzy punkty.
Na pewno cieszy pana zachowanie czystego konta przy tak eksperymentalnym zestawieniu defensywy, jednak z przodu mogłaby być co najmniej dwa razy okazalsza liczba. Sam Szymon Kobusiński mógł, a nawet powinien cieszyć się dzisiaj z hat-tricka.
Dokładnie. Miał trzy „patelnie”. Dwa razy z głowy, szczególnie ta na początku meczu. 7 metrów do dyspozycji, oczywiście Szymek był w biegu, ale mimo wszystko nie można trafić w takiej sytuacji w środek bramki. Szybko zdobyte bramki ustawiają spotkanie. Wiadomo, że takie mecze są na dużym ciśnieniu. Każdy ma świadomość tego, o co się bije. Może nie zawodnicy (śmiech), ale trenerzy, którzy spędzili na ławce wiele lat, doskonale wiedzą, że takie trzy punkty w meczu u siebie są potrzebne jak tlen. Tak jak pan zauważył, tych sytuacji było jeszcze kilka. Gdyby wynik był wyższy, to poprawilibyśmy swój stosunek bramkowy, a mecz wcześniej toczyłby się zdecydowanie spokojniej.