Jakub Osyczka ma za sobą udane występy w rozgrywkach młodzieżowych. Kuba był liderem zespołu Elektrociepłowni Falubazu Junior, która awansowała do półfinału rozgrywek DMPJ. W rozmowie z falubaz.com mówi m.in. o tym, jak widzi swoją najbliższą przyszłość.
Kuba, po sezonie 2019 można żartobliwie powiedzieć, że możesz czuć największy niedosyt. Debiutujesz w składzie ligowym Stelmetu Falubazu, ale nie wyjeżdżasz na tor. W finale DMPJ jesteś rezerwowym i również zawody oglądasz z parku maszyn.
Otarłem się o PGE Ekstraligę, co nie było moim celem na ten sezon. Ale wskoczyłem na wyższy poziom, trener to zauważył i docenił. Skupiłem się głównie na jeździe, bo to był mój pierwszy sezon, w którym miałem regularne starty w zawodach młodzieżowych. To było dla mnie najważniejsze, więc jestem zadowolony. Teraz patrzymy dalej.
A mówiąc już na poważnie. Po takim sezonie chyba musisz być z siebie zadowolony prawda?
Progres jest ogromny. Liczba wygranych biegów w porównaniu do wszystkich moich poprzednich sezonów jest dużo większa. Ciężka praca procentuje. Czuję, że muszę tej pracy jeszcze więcej włożyć w przygotowania. To napędza do dalszego działania.
Szczególnie z dobrej strony pokazałeś się w cyklu DMPJ, gdzie byłeś liderem Elektrociepłowni Falubaz Junior. Start dwóch drużyn najwyraźniej był dobrym pomysłem.
Wszyscy dzięki temu mamy szansę startować o wiele więcej, rozwijać się i też poznać, bo spędzamy czas dużą ekipą. To bardzo pozytywne i przyszłościowe. Oczywiście, było zmęczenie. W lipcu po zawodach młodzieżowych we Wrocławiu, czułem się zmęczony. Ale z drugiej strony popada się w taki rytm: warsztat, stadion, zawody, wyjazdy, co powoduje, że chce się jeszcze bardziej pracować. Jeśli jest tydzień przerwy, to znów brakuje tego żużla. Jest zmęczenie, owszem, ale dajemy sobie z tym radę.
A które zawody najbardziej utkwiły w Twojej pamięci?
To były zawody DMPJ w Gorzowie. Czułem niepewność, bo nie mogłem tego toru odczarować tak, jak Norbert miał z Grudziądzem. Wyjeżdżam do biegu po zimie, z czwartego pola, już spod taśmy, wygrywam start. Dojeżdżam pierwszy, później kolejna trójka i to były moje najlepsze zawody tego sezonu.
Zastanawiałeś się nad sezonem 2020? Jaką drogę chciałbyś obrać? Walka o skład pierwszej drużyny, czy może wypożyczenie i dalszy rozwój w niższej lidze?
Nie stawiam sobie za cel debiutu i jazdy w PGE Ekstralidze. Skupiam się na zadaniach: jak poprawnie przejechać okrążenie, jak wyprzedzić, kiedy ściąć. To są moje cele. Jeśli one zostaną wykonane, to wtedy dopiero trener to zauważy i mnie wstawi. To też jest problem, gdzie mnie wstawić. Mamy teraz kilka tygodni, żeby razem z klubem podjąć decyzję, która mi pomoże pójść jeszcze dalej. Wspiąć się na wyższy poziom, aby w sezonie 2021 być tutaj jednym z podstawowych juniorów w składzie. Taki jest zamysł. Cały czas rozmawiamy, jak może wyglądać mój sezon 2020 i podejmiemy wkrótce jak najlepszą decyzję dla mnie i dla klubu.
Jesteś zawodnikiem, który bardzo dużo pracuje nad swoim rozwojem. Masz już plan treningowy na zbliżającą się zimę?
Ruszymy w grudniu już porządnie, prawdopodobnie u trenera Radka Walczaka. To klub organizuje te treningi. To będzie mój trzeci sezon zimowy u niego, zajęcia sześć razy w tygodniu. Ale już w połowie listopada chcę wprowadzić rozruch. Są pomysły, żebym zapisał się na sztuki walki, może brazylijskie jiu jitsu. To będzie coś nowego. Widzę to tak, że dwa razy w tygodniu trening na sali, raz w tygodniu już bieganie. Zobaczę, jak to się dokładnie poukłada, ale będzie dobrze.
Rozmawiamy podczas sesji zdjęciowej drużyny Stelmetu Falubazu na sezon 2020. Dziś pierwszy raz mogłeś spotkać się też z nowymi zawodnikami. Jak czujesz się w tej grupie? A jak Twoim zdaniem silny będzie nasz zespół w przyszłym roku?
Znamy się z chłopakami, dobrze się razem czujemy, pasuje mi to. A siła rażenia naszej drużyny? Bardzo duża, ogromna, światowa.