Damian Boduch to nowa twarz w zielonogórskim zespole. W miniony czwartek zdał on egzamin na licencję "Ż", a w tym tygodniu ma szansę zadebiutować w oficjalnych zawodach żużlowych. Jego żużlowym idolem jest Piotr Protasiewicz.
Skąd pomysł na uprawianie sportu żużlowego?
Pomysł tak naprawdę zainicjował się z innego sportu, bowiem od młodych lat jeżdżę na motocrossie. Gdy jeździłem na różnych torach w okolicach Zielonej Góry dostałem propozycję spróbowania swoich sił na żużlu. Przemyślałem tę sprawę i kiedy byłem zdecydowany poprosiłem o zgodę rodziców. Na początku byli nastawieni do tego sceptycznie, ale ostatecznie się zgodzili.
Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z treningami?
Było to dosyć późno, ponieważ rozpocząłem treningi pod koniec sezonu 2017. Po kilku treningach złapałem bakcyla i zdecydowałem się kontynuować treningi.
Czy przed żużlem miałeś kontakt z motocyklami?
Tak. Od 13 roku życia jeżdżę na motocyklu motocrossowym.
Czy przed rozpoczęciem treningów chodziłeś na Falubaz i interesowałeś się żużlem?
Oczywiście. Rodzicie czasami zabierali mnie na mecze. Wtedy nie myślałem jednak o tym, że kiedyś wsiądę na motocykl żużlowy i będę żużlowcem.
Kto jest Twoim żużlowym idolem, na którym się wzorujesz?
Moim idolem jest Piotr Protasiewicz. Podoba mi się jego styl jazdy i waleczność na torze. Będę starał się brać z niego przykład.
Jak wyglądają Twoje najbliższe plany żużlowe?
Przede mną bardzo dużo pracy. Wiążę swoją przyszłość z żużlem i mam nadzieję, że będę robił stałe postępy i się rozwijał.