Aktualności

Spokój, dużo pokory i wiele ambicji

Poczyniłem kroki, by być jeszcze lepszym zawodnikiem.  Na pewno dużo pracy włożę w to, aby udowodnić, że mogę wygrać z każdym i na każdym torze - powiedział Piotr Protasiewicz w rozmowie z falubaz.com PePe 

Kapitanie, dzisiejszą rozmowę chciałbym rozpocząć od podsumowania sezonu 2019. Jaki to był rok? 
Mógł być lepszy. Na pewno nie był łatwym sezonem dla mnie, jak i dla całego Falubazu. Wszystko układało się w miarę dobrze do czerwca. Wtedy zdarzyła się kontuzja w Szwecji. Od tamtej pory nie mogłem chwycić odpowiedniego rytmu. Zdarzały się dobre mecze i pojedyncze wyścigi, ale już nie miałem takiej płynności, przypałętały się kłopoty sprzętowe. Na pewno druga część sezonu trudna. 

Stelmet Falubaz zakończył sezon na czwartym miejscu, co wielu kibiców odebrało z niedosytem. Jak skomentujesz to jako kapitan drużyny, naszą drużynę było stać na lepszy wynik?
Większość z nas miała zniżkę formy, wszyscy - poza Martinem -  nie jechaliśmy optymalnie. Poza tym kontuzji doznał Nicki Pedersen podstawowy zawodnik. Gdyby z pozostałych drużyn, które jechały w play-off wyciągnąć lidera, też mogłoby się wiele pozyspać. Padło na nas i było trudniej o zwycięstwa. Jestem człowiekiem, który uważa, że w sporcie zawsze może być lepiej, zawsze jest coś do poprawienia, by efekt był korzystniejszy. Odjechaliśmy  jako drużyna przyzwoity sezon, choć bez happy endu. Ale był progres względem 2018 roku i tu bym się dopatrywał pozytywów. 

Twój najlepszy występ ligowy w tym sezonie to które spotkanie?
Derby w Gorzowie były takim meczem, gdzie dobrze mi się jechało. Potrafiłem się tam odnaleźć - to jest raz. Dwa - derby zawsze są dla nas dodatkowym motywatorem i wielką radością, jeśli uda się dobrze pojechać i co najważniejsze - wywieźć cenne duże punkty dla drużyny. Jeszcze parę dobrych meczów, by się znalazło, nie wszystkie były perfekcyjne. 

LICYTUJ KEVLAR PIOTRA PROTASIEWICZA Z SEZONU 2019

Mówi się, że zawodnika ocenia się po jego ostatnim biegu. Po bardzo dobrym występie w finale Złotego Kasku w Gdańsku można powiedzieć, że do sezonu 2020 będziesz przygotowywał się z większym spokojem?
Mimo że jeżdżę już od wielu lat, to jeszcze nie miałem takiej sytuacji, aby wsiąść na motor pod dwóch tygodniach bez treningu i żadnych innych przygotowań. Pojechałem na silniku, na którym przejechałem tylko parę biegów na turnieju u Krzysia Jabłońskiego. Wisiał na wieszaku chyba od czerwca. To był dla mnie dodatkowy sygnał, że z tym czuciem nie zawsze dobrze to wyglądało na treningach. Pojechałem niezłe zawody. W końcu czułem prędkość! Miałem wrażenie, że się umiem rozpędzać. To znów znak, że niekoniecznie muszę być pięć razy w tygodniu na motocyklu, by dobrze jeździć. Jeśli wejdę dobrze w sezon, będę miał pod tyłkiem szybki sprzęt, jestem w stanie wygrywać wiele wyścigów ze świetnymi zawodnikami. Finał Złotego Kasku to fajne podsumowanie tego trudnego sezonu, ale też motywacja i kierunek, który obrałem na sezon 2020. 

Zrezygnowałeś ze startów w lidze szwedzkiej. Mniejsza liczba startów ma pomóc Ci w ustabilizowaniu formy i lepszych wynikach w lidze polskiej?
To była decyzja dyskutowana z moim przyjacielem i sponsorem Markiem Stachowiczem, szefem firmy Pentel. Już od kontuzji w Szwecji trochę rozmawialiśmy, czy aby na pewno jazda tam jest mi niezbędna. Złoty Kask potwierdził, że niekoniecznie muszę często jeździć. Owszem, nie może być tak, że nie będę w ogóle startował w innych turniejach.  Przeanalizowałem, kiedy się zaczyna Szwecja i ile do tej pory mam meczów, testów i co jest dla mnie później ważniejsze, czyli dobra forma fizyczna,, sprzętowa, a tego zabrakło. Będę miał więcej czasu, a jeśli wszystko będzie grało, to udowodnię, że potrafię się ścigać. 

Ta decyzja z pewnością nie należała do łatwych. W Kumli stałeś się już kultową postacią i legendą klubu.
Podjąłem taką decyzję po 20 latach w jednym klubie.Życzę każdemu, aby zbliżył się do tej granicy. Nie było to łatwe. Kumla stała się moim drugim po Polsce domem. Czułem się tam świetnie, doceniany byłem przez kibiców i działaczy. Mogłem liczyć na wsparcie. Nie zawsze, jak to w sporcie, było kolorowo, ale nie miałem poczucia, że przejadłem się jako zawodnik. Każdy kontrakt ze mną był mile widziany. Była to jednak przemyślana decyzja, która spowoduje, że będę lepszym zawodnikiem w sezonie 2020. 

Sezon 2020 w Twoim wykonaniu to będą tylko występy w lidze polskiej oraz turnieje indywidualne? Poszukasz dodatkowych startów, np. w lidze niemieckiej?
W  tej chwili trudno jeszcze cokolwiek planować. Na pewno ważny będzie dla mnie marzec i kwiecień, czyli odjechanie maksymalnej liczby sparingów i test meczów, wyścigów w sporym wymiarze. To czas, kiedy będę miał dużo siły, dużo sprzętu. Już poczyniłem odpowiednie rozmowy w tym zakresie.  Chciałbym w spokoju sprawdzić sprzęt, w różnych warunkach torowych. Do tego dochodzą eliminacje do IMP, do Złotego Kasku, startuje polska liga, do tego pierwszego tygodnia maja mam więc przejechanych sporo zawodów. To już moment, kiedy forma powinna być odpowiednia. A później będę chciał znaleźć możliwość jazdy może w lidze czeskiej i niemieckiej, by się pościgać, uzupełnić częstotliwość startów. Nie czuję się jednak gorzej, jeśli pięć dni nie jeżdżę w zawodach. Jestem doświadczonym żużlowcem. Przy właściwym przygotowaniu fizycznym, mentalnym i na sprzęcie, który czuję, że jedzie szybko - nie martwię się o swoją formę. 

Zmiany, o których wspomniałeś wcześniej, będą dotyczyły twojego teamu?
Doszła jedna nowa osoba - słynny Mrówka - nasz klubowy mechanik. Przemek będzie łączył swoje obowiązki z pracą w warsztacie klubowym. Wierzę, że dużo mi pomoże, jeśli chodzi o mój poziom dopasowania i obserwacji sprzętu. Ostatnie parę meczów ze mną już współpracował i nie zawiodłem się. 

A co z przygotowaniami do sezonu 2020? Dotychczas byłeś jednym z najaktywniejszych zawodników. Treningi indywidualne, piłka nożna, koszykówka, kartingi. Jak to będzie wyglądało tym razem?
Czarów nie planuję. Jestem po wstępnych rozmowach z Jedi Boxing. Gram też w drużynach  koszykarskiej i piłkarskiej, mamy wspólne treningi. Dołożyłem jednostkę treningu fizycznego w przychodni sportowej Olimp. To bardziej ukierunkowany trening. Ze względu na wiek potrzebuję trochę więcej czasu, aby utrzymać wysoką formę fizyczną, ale spokojnie sobie z tym radzę. Nie mam obaw o moje przygotowanie fizyczne. 

Kilka dni temu klub rozstał się z trenerem Adamem Skórnickim, a następnie zakontraktował nowego szkoleniowca. Jak podchodzisz do tej zmiany?
Chciałbym bardzo podziękować Adamowi. Dużo pracy włożył w naszą drużynę, zostawiał serce też. Powodzenia mu życzę, w kolejnych sezonach, pewnie wkrótce znajdzie odpowiednie miejsce. Wierzę, że sobie to poukłada. A z Piotrem pracowaliśmy już parę lat temu. Były to złote lata Falubazu. Mieliśmy też regularny kontakt na różnego rodzaju zawodach, nawet gdy Piotr pracował z innymi zespołami. Powinniśmy dać z siebie wszystko, aby trener miał czym żonglować, jeśli chodzi o ustawienia i moc naszej drużyny.  

Po zwolnieniu Adama Skórnickiego część kibiców zaproponowało Ciebie na trenera pierwszej drużyny. Myślałeś kiedykolwiek o tym, aby w przyszłości objąć takie stanowisko? Bierzesz to w ogóle pod uwagę?
Traktuje to jako żart. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. To nie piłka nożna czy siatkówka na poziomie amatorskim tylko to ekstraligowa drużyna w najlepszej lidze na świecie. Muszę się zająć swoim zadaniem, na tym się skupić i wywiązywać z tego jak najlepiej. Czas na rozmowy o trenerce lub menadżerowaniu przyjdzie kiedy skończę karierę.

Rozmawiamy podczas trwającej za ścianą sesji zdjęciowej drużyny na sezon 2020. Jako, że jesteś pierwszym, którego prezentujemy, poprosimy ciebie o ogólną oceną tego zespołu, bez szczegółów dotyczących konkretnych zawodników. Na co będzie stać nasz zespół w sezonie 2020?
Nie jesteśmy na papierze topową drużyną - oczywiście teoretycznie.  Martin trzymał równy poziom, ale pozostali różnie. Ale w nowym sezonie jestem przekonany, że to drużyna, która pojedzie tylko i wyłącznie lepsze mecze. Tu widzę siłę seniorów i progres w porównaniu z tym sezonem. Wiele sobie obiecuję po naszych juniorach. Końcówka sezonu w ich wykonaniu i sukcesy, które osiągnęli na krajowym podwórku, dają podstawę, by z optymizmem patrzeć na sezon 2020. Kilku świetnych młodzieżowców ukończyło wiek juniora, co będzie plusem dla naszych zawodników. Oni mają umiejętności, tylko czasami głowa nie działała. Nasz poziom juniorski wzrósł, a pozostałe drużyny poza Lublinem, osłabiły się na tych pozycjach. Nasi juniorzy dostarczą nam wiele pozytywnych emocji. 

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że już nie nie musisz, ale dużo możesz. Jakie zatem plany na sezon 2020 ma Piotr Protasiewicz? Co możesz zrobić?
Jestem zawodnikiem, który miał dwa słabsze sezony z przebłyskami, ale nie były one równe. Zachowuję spokój i dużo pokory, ale równie wiele ambicji. Poczyniłem kroki, by być jeszcze lepszym zawodnikiem.  Na pewno dużo pracy włożę w to, aby udowodnić, że mogę wygrać z każdym i na każdym torze.