Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Falubaz gra – to hasło przewodnie nie tylko dla naszych fanów, ale też ratowników medycznych. Na ich wiedzę i pomoc możemy liczyć w każdej sytuacji. Mecze żużlowe Falubazu to największe imprezy masowe w regionie, które nie odbyłyby się gdyby nie specjalistyczne zabezpieczenie medyczne zawodników i ich wiernych kibiców na trybunach.
- Jesteśmy na miejscu zawsze, gdy nasz team nas potrzebuje. Niezależnie, czy to trening szkółki, czy pierwszego zespołu, mecz wyjazdowy, rajd rowerowy, prezentacja, czy też na przykład odbieramy o północy telefon z informacją, ze zawodnik ma gorączkę i potrzebuje wizyty lekarskiej w hotelu – mówi ratownik medyczny Ewelina Kędziora z Sensus Ratownictwo.
Większość kibiców kojarzy naszych ratowników ze specjalistycznym zespołem wyjazdowym, widocznym w parku maszyn, ale podczas meczów nad bezpieczeństwem czuwa ekipa ponad 30 medyków. Tworzą oni pięć zespołów wyjazdowych, kilka patroli kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz team punktu medycznego. Razem z lekarzem zawodów zapewniają szybką i profesjonalną pomoc medyczną.
Procedury i przygotowania
Możliwość udzielenia ekspresowej i skutecznej pomocy wymaga rzetelnego przygotowania do każdego zabezpieczenia. Niejednokrotnie zajmuje to więcej czasu niż typowy dyżur ratownika medycznego w pogotowiu czy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Każdą karetkę należy sprawdzić pod kątem wyposażenia zgodnie z normą ambulansów specjalistycznych. To samo dotyczy punktu medycznego oraz teamu trybun - oprócz sprawdzenia sprzętu według listy wyposażenia z „Rozporządzania o imprezach masowych”, trzeba upewnić się, że wszystko jest sprawne i gotowe do natychmiastowego użycia. Każdorazowo kilka godzin przed meczem należy również dostarczyć protokół zgłoszenia służby medycznej do zawodów - każdy medyk jest w nim wpisany nie tylko z nazwiska, ale też z funkcji oraz numeru uprawnienia. - Przy takiej liczbie zespołów jest co robić już na długo przed meczem lub treningiem. Zwłaszcza, że specyfika pracy różni się trochę od tego, czym zajmują się zespoły Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego. Wyposażenie w sprzęt i procedury postępowania medycznego w niczym natomiast nie odbiegają od innych zajęć ratowników medycznych, choć podlegamy tutaj dodatkowo pod regulaminy medyczne PGE Ekstraligi oraz PZM. Stale śledzimy również listę środków zakazanych pod kątem antydopingu – dodaje E. Kędziora.
Poobijani jadą dalej
Falubazowy zespół medyczny przygotowuje się m.in. przeprowadzając medyczne treningi na torze. - Dzięki uprzejmości klubu, zwłaszcza kierownika drużyny Tomasza Walczaka, mogliśmy przeprowadzić nasze medyczne treningi na torze. Wiemy dzięki temu, jak np. w bezpieczny sposób wydobyć żużlowca spod dmuchanej bandy nie pogarszając jego stanu, czy jak zdjąć kask lub "dostać się" pod kombinezon – zaznacza E. Kędziora. Poza sezonem odbyły się też szkolenia z zakresu medycyny sportowej i ortopedii, pod okiem doktora Roberta Zapotocznego, doktora Janusza Hernika oraz lekarza zawodów dr Tomasza Bojanowskiego. Ważna jest też sprawność fizyczna, o którą ratownicy dbają w Fitness&Spa Gregor. Wiedza i umiejętności zespołów są systematycznie sprawdzane m.in. przez testy, tak, aby żadna dawka leku ani procedura nie umknęła z pamięci ratownika. - Bardzo istotne jest, że jesteśmy na miejscu zdarzenia i widzimy sam wypadek. Wiemy, jak zawodnik upadł, dzięki czemu możemy jeszcze w drodze do niego ocenić, jakich obrażeń można się spodziewać. Tak naprawdę jednak dopiero po dobiegnięciu do żużlowca i szybkim badaniu możemy dokładnie ustalić, czy doznał obrażeń i na ile są one groźne. Na szczęście w większości przypadków zawodnicy są tylko poobijani; otrzepią się, adrenalina krążąca żyłach doda energii i jadą dalej – podkreśla ratowniczka.
Wygrana i bezpieczeństwo
Niestety, zdarzają się w żużlu również ciężkie kontuzje. Najtrudniejsza jest konieczność patrzenia na cierpienie zawodników, czy tak jak w przypadku Darcy'ego Warda - na przymusowy koniec kariery. Każdy z ratowników to przeżywa, bo czuje się częścią Falubazowej rodziny. - Bywają tygodnie, że jesteśmy na stadionie codziennie. Zawodnicy, mechanicy, działacze, sztab szkoleniowy, toromistrz Adam Warecki i reszta teamu obsługi toru to znajomi, koledzy, przyjaciele. Mamy do siebie pełne zaufanie. Bywa jednak, że to również ogromny minus - gdy udzielamy pomocy osobie bliskiej, znajomej, to dla nas duże obciążenie psychiczne. Dlatego zawsze trzymamy kciuki nie tylko za wygraną naszej drużyny, ale i za bezpieczną jazdę, bez groźnych sytuacji, upadków i urazów – zaznacza E. Kędziora.
Znają się doskonale
Na meczach wyjazdowych sztab medyczny Falubazu składa się z lekarza drużyny i ratownika medycznego. W przypadku transportu zawodnika do szpitala, ratownik medyczny "doskakuje" do obcego zespołu ratownictwa medycznego i udziela wszelkich informacji o pacjencie. - W końcu, kto lepiej od nas zna stan zdrowia naszych żużlowców? Obudzona o trzeciej w nocy mogę wyrecytować, na co są uczuleni i co już mieli złamane. Jest to właśnie efekt tak wielu wspólnie spędzonych godzin i dokładnego poznania żużlowców – podsumowuje E. Kędziora.